Spotkałam się z kochanką mojego męża. Chciałam jej napluć w twarz, ale ona nagle złożyła mi propozycję. Ohydną!
Zauważyłam jej wiadomość w telefonie męża – bezczelnie wysyłała mu zdjęcia i pisała słodkie słówka, jakby nasze małżeństwo nie istniało.
To był moment, w którym zdecydowałam się z nią spotkać.
W głowie kłębiły się myśli o zemście, a w sercu buzował gniew.
Umówiłyśmy się w małej kawiarni na uboczu.
Siedziała przy stoliku, spokojna, uśmiechnięta, jakby zupełnie nie miała niczego na sumieniu.
Zaskoczyło mnie to. Spodziewałam się kogoś, kto będzie się tłumaczył, kto będzie próbował się bronić lub uciekać przed moim gniewem.
Ale ona patrzyła mi prosto w oczy, jakby czekała na mój atak.
– Czekałam na ciebie – powiedziała, upijając łyk kawy.
– Wiedziałam, że prędzej czy później się spotkamy.
– Nie masz wstydu – syknęłam. – Spałaś z moim mężem i jeszcze śmiesz się uśmiechać?
– To nie jest tak proste, jak myślisz – odparła, odkładając filiżankę.
– Ale właśnie dlatego chciałam się z tobą spotkać. Mam propozycję.
Zacisnęłam pięści. Nie interesowały mnie jej propozycje.
Przyszłam tu, żeby dać jej jasno do zrozumienia, że zniszczyła moje małżeństwo, że odebrała mi coś, co było moje.
Ale ona kontynuowała, jakby nie widziała mojego gniewu.
– Twój mąż… jest świetnym kochankiem, ale to już wiesz – zaczęła, a ja poczułam, jak wszystko się we mnie gotuje. – Ale nie tylko ja jestem jego kochanką.
Zamarłam. Serce zaczęło mi bić szybciej. Czy to był jakiś chory żart?
– Co masz na myśli? – wydusiłam.
– On zdradza obie. I mnie, i ciebie – powiedziała z uśmiechem, który bardziej przypominał grymas. – Jest jeszcze trzecia.
A może i czwarta?
Nie wiem. Ale wiem, że jeśli chcesz mu dać nauczkę, to możemy to zrobić razem.
Poczułam się, jakby ktoś wbił mi nóż w plecy.
Mój gniew nagle zamienił się w coś innego.
W szok. W niedowierzanie. A potem… w coś jeszcze bardziej nieoczekiwanego. W przebłysk chęci zemsty.
– Mów dalej – powiedziałam, siadając przy stoliku. I tak zaczęła się nasza misterna intryga.