Nie chciał tej tragedii, ale jego brak wyobraźni okazał się katastrofalny.
Dwuletnia córeczka zmarła w przegrzanym samochodzie, podczas gdy ojciec był zajęty czymś innym.
W pojeździe zaparkowanym w pełnym słońcu temperatura wzrosła do 42,7 stopni Celsjusza, co było zabójcze dla dziecka.
Dramat ten wstrząsnął miastem Tucson w stanie Arizona.
Wydarzenie miało miejsce 9 lipca i początkowo wyglądało na tragiczny wypadek.
Jednak śledztwo ujawniło szokujące dowody przeciwko ojcu, który został aresztowany i będzie odpowiadał za nieumyślne spowodowanie śmierci oraz znęcanie się nad dzieckiem.
37-letni ojciec tego feralnego dnia zajmował się swoją córeczką, podczas gdy jego żona, anestezjolog, była na dyżurze w szpitalu.
Mężczyzna najpierw był z dzieckiem na zakupach, a potem zostawił śpiącą dwulatkę w samochodzie przed domem.
Jak podaje „Arizona Republic”, nie chciał jej budzić.
Pozostawił pracujący silnik i włączoną klimatyzację, ale nie przewidział, że po 30 minutach auto samo wyłączy motor.
Wentylacja przestała działać, a temperatura wewnątrz zaczęła gwałtownie rosnąć.
Gdy dziecko zostało odnalezione, temperatura w kabinie wynosiła 42,7 stopni Celsjusza.
Matka dziecka zareagowała jako pierwsza.
Po trzech godzinach wróciła z pracy i zapytała o córeczkę.
Dopiero wtedy ojciec uświadomił sobie, że zostawił ją w samochodzie.
Było już za późno. Choć dziecko trafiło do szpitala, jego życia nie udało się uratować.
Policja ujawniła, że to nie pierwszy przypadek zaniedbania ze strony ojca.
Z przesłuchań wynika, że jego dwie starsze córki zeznały, iż ojciec regularnie zostawiał je same w samochodzie, kiedy był zajęty grą.
Istnieją podejrzenia, że tym razem również grał w gry wideo.
Policja zabezpieczyła jako dowód PlayStation i inne urządzenia elektroniczne.
Media doniosły, że po śmierci najmłodszego dziecka żona wysłała do męża rozpaczliwego SMS-a: „Mówiłam ci, żebyś nie zostawiał jej w samochodzie, ile razy ci to mówiłam? (…) Straciliśmy ją, była idealna”.
Wkrótce więcej informacji.