Do Polski od południowego-zachodu zbliża się fala gorąca. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenia dla 9 województw – od lubuskiego aż po podkarpackie. Dzisiaj na termometrach zobaczymy nawet 30 stopni Celsjusza. Jak mówi Radiu ZET Główny Inspektor Sanitarny dr Paweł Grzesiowski, w taką pogodę szczególnie niebezpieczne jest ryzyko przegrzania organizmu i odwodnienia.
IMGW ostrzega w środę przed wysokimi temperaturami. Alerty drugiego stopnia wydano dla woj. lubuskiego, wielkopolskiego, południowej części woj. łódzkiego, świętokrzyskiego oraz północnej części woj. dolnośląskiego, opolskiego, śląskiego, małopolskiego i podkarpackiego. Temperatura w cieniu może osiągnąć 30 stopni Celsjusza. Natomiast wzdłuż południowej granicy kraju obowiązują ostrzeżenia pierwszego stopnia przed burzami. „Prognozowane są burze, którym miejscami będą towarzyszyć silne opady deszczu od 20 mm do 35 mm oraz porywy wiatru do 70 km/h. Lokalnie grad” – czytamy.
Dzisiaj czeka nas też tropikalna noc, ponieważ temperatura w wielu miejscach nie spadnie poniżej 20 stopni. Wiele osób może mieć przez to problemy z zasypianiem. Od czwartku fala gorąca rozprzestrzeni się właściwie po całej Polsce. Temperatura będzie stopniowo rosnąć – w niedzielę w Małopolsce i na Podkarpaciu termometry pokażą nawet 34 stopnie Celsjusza. Zagrożenie stanowić będą również burze z gradem. Od 1 lipca IMGW prognozuje stopniowe ochłodzenie – do około 25 stopni.
To spowodowało, że w południowej połowie Śląska, Małopolski i Podkarpacia od godz. 14 do północy będą obowiązywać alerty pierwszego stopnia przed burzami. — Prognozowane są burze, którym miejscami będą towarzyszyć silne opady deszczu od 20 mm do 35 mm oraz porywy wiatru do 70 km na godz. Lokalnie grad — czytamy w treści alertów. Prawdopodobieństwo wystąpienia zjawiska zostało oszacowane na 80 proc.
Nie żyje znany piosenkarz
Świat obiegła smutna wiadomość o tragicznej śmierci znanego artysty! Niespodziewanie zmarł Shifty Shellshock, frontman zespołu Crazy Town, słynny dzięki utworowi „Butterfly”.
W wieku 49 lat odszedł Shifty Shellshock!
Seth Binzer, powszechnie znany jako Shifty Shellshock, zmarł mając 49 lat. Wokalista Crazy Town zdobył międzynarodową sławę dzięki przebojowi „Butterfly” z 1999 roku.
Informację o jego odejściu podał amerykański „Newsweek”, powołując się na biuro koronera w Los Angeles. Wiadomość została potwierdzona przez policję w Los Angeles, która wskazała datę śmierci na 24 czerwca 2024 roku. Przyczyna zgonu nie została jeszcze ujawniona. Według tego samego źródła, Shifty Shellshock został znaleziony martwy w swoim domu. Inne amerykańskie media informują, że muzyk „zmarł nagle”.
Wiadomo, że artysta przez wiele lat zmagał się z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. W 2012 roku trafił do szpitala po przedawkowaniu i zapadł w śpiączkę, z której jednak udało mu się wyjść. W ciągu swojego życia wielokrotnie podejmował próby leczenia odwykowego.
Kilka tygodni temu na Instagramie napisał:
Jestem raczej kochankiem, a nie wojownikiem… Ale ten, którego muszę bardziej kochać, to jestem ja sam. Żywy i wdzięczny.
Fani pożegnali wokalistę, publikując wpisy na Twitterze, dziękując za jego muzykę i oddając mu hołd.
Shifty Shellshock, a właściwie Seth Brooks Binzer, urodził się 23 sierpnia 1974 roku w Los Angeles. Był jednym z założycieli zespołu Crazy Town. Międzynarodową sławę zyskał dzięki przebojowi „Butterfly” z 2001 roku, który opierał się na samplu utworu Red Hot Chili Peppers i miał tekst napisany przez Binzera i Epica Mazura. Artysta wystąpił również w teledysku do tego utworu. Singiel, promujący debiutancki album „The Gift of Game”, przez dwa tygodnie utrzymywał się na pierwszym miejscu listy Billboardu i osiągnął szczyty list przebojów w wielu krajach.
Choć Crazy Town nie powtórzyło sukcesu „Butterfly”, zespół działał z przerwami i zmianami w składzie od połowy lat 90. Debiutancki album grupy sprzedał się w ilości ponad 1,5 miliona egzemplarzy.