Prezydent Andrzej Duda podjął decyzję o częściowym ułaskawieniu Roberta Bąkiewicza, który został wcześniej skazany za fizyczne naruszenie nietykalności Katarzyny Augustynek, aktywistki znanej z uczestnictwa w protestach ulicznych.
Premier Donald Tusk wyraził silny sprzeciw wobec tej decyzji, sugerując, że motywacją prezydenta były względy polityczne, a nie względy humanitarne czy prawne.
Po ogłoszeniu decyzji przez głowę państwa, Robert Bąkiewicz zamieścił w internecie wpisy o wyraźnie agresywnym charakterze, w których odniósł się bezpośrednio do szefa rządu.
W poniedziałkowym oświadczeniu prezydent poinformował o udzieleniu częściowego ułaskawienia Bąkiewiczowi w sprawie, która miała swój początek w 2020 roku, kiedy to w trakcie demonstracji związanej ze Strajkiem Kobiet doszło do incydentu z udziałem Katarzyny Augustynek, znanej opinii publicznej jako Babcia Kasia.
Sąd wydał wyrok w tej sprawie w 2023 roku, wymierzając Bąkiewiczowi karę roku ograniczenia wolności, obowiązek comiesięcznego wykonywania 30 godzin prac społecznych, zapłatę 10 tysięcy złotych nawiązki oraz konieczność ogłoszenia wyroku publicznie.
Na mocy prezydenckiego ułaskawienia część tej kary została cofnięta, co spotkało się z ostrą krytyką ze strony szefa rządu.
Donald Tusk stwierdził, że decyzja prezydenta to nie tylko moralny skandal, ale też polityczne posunięcie świadczące o wspólnych działaniach obozu Dudy z innymi znanymi politykami prawicy, takimi jak Nawrocki, Kaczyński czy Braun, mające na celu odzyskanie wpływów.
Na te słowa niemal natychmiast zareagował sam Bąkiewicz, który opublikował w internecie wpis o zdecydowanie obraźliwym tonie, kierując go bezpośrednio do premiera.
W jednej z wypowiedzi nacjonalista zasugerował, że Tusk wkrótce może znaleźć się w tej samej sytuacji co pokrzywdzona w tamtej sprawie, co było bezpośrednim nawiązaniem do Babci Kasi.
Na tym nie poprzestał, ponieważ w kolejnym komentarzu posłużył się jeszcze bardziej konfrontacyjnym językiem, zapowiadając rychły koniec obecnej władzy i sugerując, że w przyszłości nie będzie już komu wyświadczać gestów łaski.
Wpisy te natychmiast wywołały poruszenie w mediach społecznościowych, zaostrzając i tak już napiętą sytuację między obecnym rządem a środowiskami narodowo-konserwatywnymi, które sympatyzowały z poprzednim układem politycznym.
Cała sprawa z 2020 roku, mimo upływu czasu, powróciła do debaty publicznej w kontekście narastającej atmosfery kampanijnej i przyszłorocznych wyborów.
Robert Bąkiewicz od dawna budzi kontrowersje w przestrzeni publicznej, między innymi przez swoją rolę organizatora Marszów Niepodległości oraz powiązania z politykami Prawa i Sprawiedliwości.
Wielu komentatorów zauważa, że decyzja o jego ułaskawieniu ma nie tylko wymiar prawny, ale także znaczące tło polityczne, wpisując się w szerszą strategię przed zbliżającą się kampanią prezydencką.