„Radosny, gościnny, kochający muzykę jak mało kto. Był częścią polskiej społeczności na całym świecie” – tak napisali o zmarłym artyście koledzy z Budki Suflera.
Tragiczną informację przekazał na Instagramie zespół Budka Suflera. Muzycy lubelskiej kapeli pożegnali prawdziwego mistrza. Nie żyje Michał Hochman, zwany ostatnim polskim bardem, a także polskim Paulem Anką. To on rozsławił nieśmiertelny przebój „Konik na biegunach” śpiewany potem przez Urszulę. Michał Hochman miał 80 lat.
9 czerwca zmarł Michał Hochman, znany muzyk, który współpracował z Budką Suflera. Zespół zamieścił poruszający wpis na swoim profilu na Instagramie.
Odszedł Michał Hochman. Mówiono o nim Ostatni Taki Bard. I słusznie. Radosny, gościnny, kochający muzykę jak mało kto. Był częścią polskiej społeczności na całym świecie. Często zapraszaliśmy Michała na swoje koncerty. Pamiętne zwłaszcza są te w Sali Kongresowej w Warszawie. Często również my korzystaliśmy z Jego gościnności w USA. Był artystą, który nie starał się za wszelką cenę zdobywać serca słuchacza. Do samego końca śpiewał i grał. Jego „Konik na biegunach” to wielopokoleniowy przebój. Żegnaj Michale – czytamy we wpisie Budki Suflera.
Michał Hochman to w polskiej muzyce postać absolutnie nietuzinkowa. Na scenie debiutował, mając 15 lat. To on sprawił, że utwór „Konik na biegunach” stał się absolutnie nieśmiertelnym szlagierem. Nazywany był polskim Paulem Anką. Co ciekawe, Michał Hochman swoje muzyczne początki miał w… bramie.
– Zespół Rhythm and Blues przyjechał do Lublina, gdzie śpiewał Bogusław Wyrobek. To był pierwszy polski zespół, który grał rock and rolla i to mnie jakoś tak zafascynowało, więc kupiłem sobie gitarę i zacząłem imitować to, co słyszałem w radio Głos Ameryki, Radio Luksemburg, to, co w czasopismach czasami widziałem: Tommy Steele, taki angielski piosenkarz, Johnny Holiday z Francji, wszyscy imitatorzy Elvisa Presleya. Postanowiłem, że może w Lublinie też powinien być imitator Presleya, i zacząłem śpiewać w bramie na Lubartowskiej jeszcze, świetna była akustyka w bramie, tam sobie podgrywałem rock and rolle – wspominał Michał Hochman cytowany przez portal teatrnn.pl.
Hohchman z czasem zaczął do Polski wracać, koncertował, nagrywał płyty. Grał na Festiwalu Warszawa Singera, w ubiegłym roku zagrał koncert „Tańczę życie” zapowiadając nową płytę.
„Pomagał nam, zaangażował się w trasę Teatru i Festiwalu do Nowego Jorku. Byliśmy szczęśliwi, że od jakiegoś czasu mieszka także w Warszawie” — napisali Gołda Tencer i Remigiusz Grzela wraz z zespołem Teatru. Podkreślili, że „na Michale i jego partnerce Larissie Baldovin zawsze mogliśmy polegać”.
Spoczywaj w pokoju [*]