W ostatnich miesiącach ceny masła gwałtownie wzrosły, budząc zaniepokojenie wśród konsumentów.
Miesięczne wzrosty rzędu 15% stały się codziennością, a już w sierpniu cena kostki masła wzrosła z 6,17 zł do 7,04 zł.
Im bliżej świąt Bożego Narodzenia, tym masło zacznie być traktowane jak prawdziwy luksus, a cena 10 zł za kostkę z najlepszych mleczarni, takich jak Kosów Lacki czy Strzałkowo, nie będzie niczym nadzwyczajnym.
Skąd te zmiany?
Wzrost cen masła jest wynikiem wielu niekorzystnych dla konsumentów czynników.
Przede wszystkim, globalne zmniejszenie produkcji mleka, wywołane zmianami klimatycznymi i rosnącymi kosztami hodowli, ogranicza dostępność tego surowca.
Kiedy podaż maleje, a popyt rośnie, ceny naturalnie idą w górę.
W ostatnich latach masło było stosunkowo tanie, co zwiększyło jego popularność, jednak teraz, gdy produkcja spada, konsumenci odczuwają skutki tych zmian.
Dodatkowo, istotnym czynnikiem są rosnące od trzech lat ceny oliwy, których końca nie widać.
W tym okresie ceny oliwy w sklepach podwoiły się, a ten roślinny tłuszcz zyskał status towaru premium, przypominając czasy PRL, kiedy uważano go za produkt delikatesowy.
Wielu konsumentów, próbując zrekompensować sobie wysokie ceny oliwy, sięga nie po inne oleje roślinne, takie jak olej słonecznikowy, ale wybiera tłuszcze zwierzęce, w tym masło.
Powodem jest brak zaufania do oleju rzepakowego oraz fakt, że olej słonecznikowy nie nadaje się do smażenia. Tymczasem masło klarowane jest obecnie uznawane przez dietetyków za zdrowsze nawet od oliwy.
Zmiany klimatyczne mocno uderzyły również w sektor oliwny, zwłaszcza w Hiszpanii, która jest głównym producentem oliwy.
Tamtejsza produkcja spadła o 60%, a prognozy na bieżący sezon nie są optymistyczne. W efekcie tłuszcze roślinne, takie jak oliwa, stają się coraz droższe i trudniejsze do zdobycia, co skłania konsumentów do powrotu do tłuszczów zwierzęcych, w tym masła, uznawanego przez niektórych dietetyków za zdrowszy wybór.
W tej skomplikowanej sytuacji pojawia się jednak pewna nadzieja — oleje roślinne, szczególnie rzepakowy, które nadal są dostępne i relatywnie tanie.
Produkcja rzepaku w Europie utrzymuje się na stabilnym poziomie, a surowca nie brakuje.
Dzięki temu ceny oleju rzepakowego w sklepach oscylują w granicach 6-9 zł za litr, co może stanowić tańszą alternatywę dla drożejącego masła i oliwy. Sieci handlowe już zapowiadają, że olej rzepakowy będzie kluczowym produktem w nadchodzących promocjach.
Wkrótce więcej informacji.