NEWSPOL

Dotrze do Polski już niedługo! Pilne ostrzeżenia dla milionów Polaków, trzeba uważać!

Upały w prawie całym kraju. IMGW ostrzega

Ostre upały powracają do Polski. W najbliższych dniach fala ciepła zaleje prawie cały kraj, z wyjątkiem zaledwie jednego województwa. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał również ostrzeżenia przed gwałtownymi burzami z gradem.

Tylko dla województwa lubelskiego nie wydano żadnego ostrzeżenia przed wysoką temperaturą. We wszystkich innych – dla większości lub części powiatów – obowiązują ostrzeżenia drugiego stopnia Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Spodziewane są temperatury nawet do 34 stopni.

“Prognozuje się upały. Temperatura maksymalna w dzień od 30 do 34 stopni. Temperatura minimalna w nocy od 17 do 19 stopni” – brzmi treść ostrzeżenia przed upałem drugiego stopnia dla jednego z powiatów w zachodniej Polsce.

W czwartek zachmurzenie będzie małe i umiarkowane, miejscami wzrastające do dużego. Na północy i zachodzie lokalnie przelotny deszcz, po południu na Dolnym Śląsku lokalnie burze z gradem

Prognozowana wysokość opadów w czasie burz około 15 mm. Temperatura maksymalna od 29 st. C do 33 st. C, chłodniej nad morzem oraz w rejonach podgórskich – od 24 st. C do 27 st. C. Wiatr słaby, po południu miejscami umiarkowany, z kierunków wschodnich. W czasie burz porywy około 60 km/h.

W czwartek w stolicy zachmurzenie małe, po południu okresami umiarkowane. Temperatura maksymalna 32 st.C. Wiatr słaby, wschodni i północno-wschodni 

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenie o burzach z gradem, które dotrą w piątek, 19 sierpnia. To najprawdopodobniej właśnie po nich nastąpi drastyczne ochłodzenie. O godzinie 16.00 temperatura w stolicy Dolnego Śląska ma wynieść 30 stopni, a dwie godziny później będą to już tylko 22. W ciągu doby nie spadnie poniżej dwudziestej kreski na termometrze, jednakże wraz z burzą pojawi się porywisty wiatr, o prędkości sięgającej około 70-80 km/h.

Śnięte ryby w rzece Ner. Są wyniki badań na obecność toksyn

Są wyniki badań na obecność toksyn w rzece Ner. Okazało się, że ryby padły z innej przyczyny, niż wcześniej przypuszczano. Wszystko wskazuje na to, że nie leży ona w szkodliwych substancjach, jak w przypadku Odry.

Martwe ryby znaleziono na granicy powiatów poddębickiego i łęczyckiego. Okazuje się jednak, że przyczyna ich śmierci była zupełnie inna niż podejrzewano.

W sobotę wojewoda łódzki Tobiasz Bocheński zwołał posiedzenie sztabu kryzysowego w tej sprawie.

Martwe ryby znaleziono na granicy powiatów poddębickiego i łęczyckiego. Miejsce zabezpieczała policja, straż pożarna i ochotnicy z miejscowych kół wędkarskich. Zebrano ponad 200 kg śniętych ryb.

Nie chemikalia, ale przyducha, czyli brak dostatecznej ilości tlenu w wodzie spowodowały śnięcie ryb w Nerze, płynącym w centralnej Polsce. Potwierdziły się więc informacje Polsat News. Łódzki Urząd Wojewódzki zapewnił, że w rzece nie wykryto chemikaliów i na nowo można z niej korzystać. Jak również oszacował, z wody wyciągnięto tam około 250 kilogramów ryb.

Przyducha to zjawisko polegające na tym, że w czasie wysokich upałów i niskich poziomów wód, tlen o wiele gorzej rozpuszcza się w wodzie, a ta zostaje go niemal całkowicie pozbawiona. To skazuje organizmy wodne, mieszkające w rzece lub innym zbiorniku dotkniętym przyduchą, na śmierć.

Choć w teorii można odetchnąć, że przecież to żadne toksyny, więc człowiek do tego ręki nie przykładał. Zmiany klimatyczne, które przyduchę podsycają i sprawiają, że staje się ona co roku zjawiskiem powszechnym, są jednak naszą rzeczywistością i dzieje się tak głównie z winy działalności człowieka, a szczególnie państw i wielkich koncernów. Wkrótce obrazki martwych ryb będą dla nas codziennością, a za jakiś czas i ich może zabraknąć ze względu na gwałtowne ocieplanie klimatu.

Exit mobile version