W pożarze, który wybuchł wczesnym rankiem w Starogardzie Gdańskim, ciężko poparzone zostały dwoje dzieci: 2-letnia dziewczynka oraz 5-letni chłopiec.
Matka dzieci oraz mężczyzna, który pierwszy przyszedł z pomocą, zostali zatruci dymem.
W akcji ratunkowej przy ulicy Piłsudskiego brały udział straż pożarna oraz Lotnicze Pogotowie Ratunkowe.
Pożar wybuchł w budynku mieszkalnym w Starogardzie Gdańskim, raniąc cztery osoby, w tym dwoje dzieci.
Obecnie nie są znane przyczyny pojawienia się ognia.
Ogień pojawił się na parterze czteropiętrowej kamienicy przy ul. Piłsudskiego w piątek, przed godziną 7:00 rano.
Oficer prasowy starogardzkiej straży pożarnej, mł. kpt. Michał Swobodziński, poinformował PAP, że strażacy ewakuowali siedem osób, a reszta mieszkańców zdołała opuścić budynek przed przybyciem służb.
Najciężej ranne są 2-letnia dziewczynka oraz 5-letni chłopiec. „Dziennik Bałtycki” donosi, że w akcję ratunkową zaangażowano dwa śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Jedno z dzieci, mające oparzenia pokrywające 80% powierzchni ciała, zostało przetransportowane śmigłowcem do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku.
Drugi helikopter czeka na decyzję o przetransportowaniu kolejnego poparzonego dziecka.
Straż pożarna informuje również, że 29-letnia matka dzieci oraz mężczyzna, który jako pierwszy dostrzegł pożar i rozpoczął akcję ratunkową, zostali zatruci dymem.
Akcja gaśnicza wciąż trwa, a w jej realizację zaangażowano 7 zastępów straży pożarnej oraz 3 zespoły ratownictwa medycznego.
Stan zdrowia poparzonych dzieci jest określany jako krytyczny.
Życzymy dużo siły w tej trudnej sytuacji!