NEWSPOL

Dziadek Stefan mówi do swojej żony Grażyny: „musimy porozmawiać”

Dziadek Stefan zasiadł w fotelu naprzeciw babci Grażyny.

Słońce wpadało przez okno, oświetlając ich stary drewniany stół, na którym zawsze leżała miseczka landrynek.

Babcia spojrzała na niego podejrzliwie, bo wiedziała, że gdy Stefan zaczyna rozmowę od „musimy porozmawiać”, to coś się święci.

– Słuchaj, Grażyna… – zaczął, odchrząkując dla dodania sobie powagi.

– Pamiętasz, jak z 50 lat temu opowiadałem Ci o tym, jak na kawalerskim z chłopakami pojechaliśmy do Gdańska?

– Pamiętam, Stefan. – Babcia zmrużyła oczy.

– Powiedziałeś, że zwiedzaliście starówkę, jedliście rybę w porcie i, cytuję, „nic głupiego nie odwaliliście”.

Dlaczego pytasz?

Stefan spuścił wzrok, jakby nagle zainteresował się wzorem na dywanie.

Zaczesał siwe włosy do tyłu i westchnął ciężko.

– Bo ja jednak nie powiedziałem Ci najważniejszego…

Grażyna uniosła brew. Atmosfera zrobiła się napięta jak struny w mandolinie.

– Co takiego, Stefan? – zapytała groźnie, zakładając ręce na piersi.

Stefan podniósł głowę, spojrzał jej prosto w oczy i powiedział z powagą:

– Grażyna, ja wtedy… Ja wtedy w Gdańsku wygrałem w karty żółwia.

Grażyna wytrzeszczyła oczy.

– Żółwia?!

– Tak. – Stefan pokiwał głową. – Nie miałem sumienia go zostawić.

Nazwałem go Heniek. Przez cały czas trzymałem go w komórce u mojej mamy.

A potem… No cóż, zapomniałem ci powiedzieć, ale… On tam nadal mieszka.

Grażyna wbiła w niego wzrok, jakby próbowała stwierdzić, czy mąż przypadkiem nie zwariował.

– Czekaj, czekaj. Chcesz mi powiedzieć, że od 50 lat mamy żółwia, o którym nie miałam pojęcia?

– Tak. – Stefan wzruszył ramionami. – Ale on jest bardzo spokojny. Przysięgam, nigdy się nie skarżył.

Grażyna pokręciła głową, próbując zrozumieć, jakim cudem przeżyła pół wieku w nieświadomości.

Nagle wstała, zakasała rękawy i powiedziała:

– No dobra, Stefan. Idziemy do tej komórki.

Jak ten Heniek jeszcze żyje, to kupujemy mu porządną sałatę. A jak nie… to ty śpisz na kanapie przez najbliższe 50 lat!

Stefan westchnął z ulgą.

W końcu, po tylu latach, tajemnica Heńka wyszła na jaw. A babcia Grażyna?

Cóż, była wściekła, ale w duchu myślała, że dobrze mieć żółwia – w końcu to jedyny Stefan w jej życiu, który nigdy nie gadał głupot.

Exit mobile version