Co tydzień młoda wdowa odwiedzała grób swojego męża.
Starannie podlewała kwiaty, które zasadziła, wyrywała chwasty i układała świeże wieńce, starając się, aby miejsce jego spoczynku zawsze wyglądało godnie i zadbanie.
Zawsze jednak, kiedy kończyła swoją wizytę, odwracała się od grobu i odchodziła, nie rzucając ostatniego spojrzenia.
Młody mężczyzna, który od kilku tygodni przychodził na cmentarz odwiedzać swoich bliskich, zauważył jej nietypowe zachowanie.
Obserwował ją z oddali, zastanawiając się, co kryje się za tym gestem.
Była młoda, piękna i elegancka, choć cień smutku przyćmiewał jej twarz. Pewnego dnia zebrał w sobie odwagę i postanowił z nią porozmawiać.
— Przepraszam, że przeszkadzam — zaczął, delikatnie zniżając głos. — Widzę, że przychodzisz tutaj co tydzień i z wielką dbałością zajmujesz się grobem.
To piękne, jak bardzo szanujesz pamięć swojego zmarłego męża.
Nawet kiedy odchodzisz, nigdy się nie odwracasz. To naprawdę wzruszające.
Kobieta spojrzała na niego zaskoczona, ale szybko jej twarz rozjaśnił lekki uśmiech.
Było w tym uśmiechu coś tajemniczego, coś, co jednocześnie fascynowało i intrygowało.
— Cóż, proszę pana, to nie do końca kwestia szacunku — odpowiedziała po chwili, patrząc mu prosto w oczy. — To był pomysł mojego męża.
Mężczyzna zmarszczył brwi, próbując zrozumieć, co miała na myśli. Kobieta kontynuowała:
— Mój mąż zawsze żartował, że mam takie wdzięki, że mogłyby nawet martwego z grobu podnieść. — Zaśmiała się cicho, choć w jej śmiechu można było wyczuć nutę ironii.
— Wolę nie ryzykować, żeby któregoś dnia miał rację.
Mężczyzna zaniemówił. Nie wiedział, co odpowiedzieć.
Było coś tak niespodziewanego w jej słowach, że przez moment stał w miejscu, niepewny, czy śmiać się, czy zachować powagę.
— Rozumiem… — wydusił w końcu, a kącik jego ust mimowolnie uniósł się w lekkim uśmiechu. — Cóż, przynajmniej miała pani męża z poczuciem humoru.
Wdowa skinęła głową, a jej spojrzenie na chwilę zmiękło.
— Miał wyjątkowe poczucie humoru.
Zawsze potrafił mnie rozbawić, nawet w najtrudniejszych chwilach. To, że teraz odwiedzam jego grób, to nie tylko wyraz szacunku czy obowiązek. To także pewnego rodzaju rozmowa. Tylko że teraz śmieję się sama.
Mężczyzna przez chwilę patrzył na nią w zamyśleniu, a potem powiedział:
— Wie pani, to niesamowite. Czasami humor i wspomnienia to wszystko, co zostaje nam po bliskich. Ale to także coś, co pozwala im wciąż być częścią naszego życia.
Wdowa uśmiechnęła się szerzej, ale tym razem w jej uśmiechu była szczerość i wdzięczność.
— Ma pan rację. Wspomnienia i żarty to czasem najlepszy sposób, żeby nie pozwolić, by smutek nas przytłoczył.
Rozmowa, która miała być tylko krótkim wymianą zdań, przerodziła się w dłuższą chwilę wspólnego milczenia i wzajemnego zrozumienia.
Kiedy młody mężczyzna w końcu się pożegnał, wdowa spojrzała na grób swojego męża i, wbrew swojej zasadzie, rzuciła krótkie spojrzenie w jego stronę.
— Spokojnie, kochany — szepnęła. — Nawet gdybym się odwróciła, wiem, że nigdzie byś się nie ruszył.