Nowe przedmioty w szkole.
Po wakacjach szykują się poważne zmiany w programie nauczania. Zgodnie z zapowiedziami ministra Czarnka od września uczniowie rozpoczną naukę nowego przedmiotu o nazwie historia i teraźniejszość. Zajęcia jeszcze się nawet nie zaczęły, a już zdążyły wzbudzić sporo kontrowersji, m.in. za sprawą jednego z podręczników.
Chodzi o HiT, czyli przedmiot historia i teraźniejszość. Przedmiot trafi do szkół zgodnie z marcowym rozporządzeniem ministra Przemysława Czarnka. W pierwszej klasie uczniowie LO będą mieli dwie godziny Hi-T-u, a w drugiej – jedną. Natomiast w technikum przez pierwsze trzy lata młodzież ma zaplanowane po jednej godzinie nowego przedmiotu.
Jak dotąd Ministerstwo Edukacji Narodowej zaakceptowało tylko jeden podręcznik do HiT-u. Chodzi o książkę autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego (Wydawnictwo Biały Kruk). Ten wybór nie spodobał się niektórym nauczycielom i rodzicom. Już teraz zapowiadają bojkot podręcznika.
Gdyby nauczyciele podążali za podręcznikiem uczniowie byliby poddani silnej propagandzie ideologicznej w duchu partii rządzącej i jej widzenia państwa i historii. Eksperci mówią wręcz, że tego nie powinno nazwać się podręcznikiem, a raczej 500-stronnicową broszurą ideologiczną
– twierdzi Anna Schmidt-Fic.
Dużo emocji wywołała wypowiedź ministra sportu, Kamila Bortniczuka, który w rozmowie z RMF FM zaznaczył, że od 1 września 2022 roku dłuższe zwolnienia z WF-u będą respektowane jedynie w momencie, gdy wystawi je lekarz specjalista, a nie lekarz rodzinny. Rodzice podkreślają jednak, że najpierw trzeba by było zacząć od reformy tych zajęć. Wskazują na niedobre warunki (małe sale, ciasne szatnie, brak pryszniców), nieatrakcyjne zajęcia i brak odpowiedniego podejścia ze strony nauczycieli.
Minister rolnictwa przewiduje ceny cukru
Wzmożony popyt na cukier jest wynikiem paniki związanej z wzrastającymi cenami produktu, ale nie tylko. Wiele wskazuje na to, że największą winę za obecną sytuację na rynku cukru i wprowadzane w sklepach limity ponosi nieprawidłowa logistyka. Z powodu opóźnionych dostaw cukru do sklepów, właściciele wielu sieci podwyższyli ceny, co wywołało panikę wśród kupujących. Jak zapewnia były minister rolnictwa Gabriel Janowski – cukru nie brakuje i nie zabraknie.
– W magazynach jest ponad 150 tys. ton cukru. Jest to ok. trzymiesięczne zaopatrzenie. Powstałe braki, czy wysokie ceny, są wynikiem nieprawidłowej logistyki związanej z dostarczaniem cukru do sieci sklepów, co zostało automatycznie wykorzystane przez sklepy i wiąże się z podniesieniem cen cukru. Zastosowanie takiej taktyki doprowadziło do tego, że cukru zaczęło brakować, a mogę państwa zapewnić, że wcale go nie brakuje – twierdzi Janowski i dodaje, że planowane jest wcześniejsze uruchomienie kampanii cukrowniczej, żeby zapobiec jakimkolwiek brakom cukru w najbliższym czasie i w przyszłości.
– Nie dajmy się uwieść propagandzie i działaniom spekulacyjnym – mówi.
Minister rolnictwa Henryk Kowalczyk ostrzega, że jeśli ktoś kupuje teraz cukier po wysokiej cenie, to musi sobie zdawać sprawę, że jak się sytuacja ustabilizuje, będzie taniej.
„Zdecydowanie nie panikujcie cukier wróci do normalnej ceny. Oczywiście nie wróci do 2 zł, bo ceny są już zupełnie inne. 4-5 zł jest to cena, która może się ukształtować po nowym sezonie skupowym. Wiadomo, że nawozy zdrożały, buraki, energetyka, ale na pewno, żadne 9-10 zł” – powiedział wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk w Gościu Wydarzeń na antenie Polsat News.
Henryk Kowalczyk, pytany także o ceny chleba ocenił, że mogą one jeszcze nieznacznie wzrosnąć. Zwrócił jednak uwagę, że będzie to zależeć od sytuacji na rynku zbóż. „Chleb taki półkilogramowy kosztuje 4 zł z okładem. Myślę, że tutaj niedużo wzrośnie. Chyba żeby nastąpiła jakaś tragedia na rynku zbóż. Jak kraje afrykańskie w drugim półroczu, czy pod koniec roku nie otrzymają zboża z Ukrainy i w tym momencie rynek światowy zareaguje w sposób gwałtowny. Tam będzie ogromne +ssanie+ na zboże, te ceny mogą wzrosnąć w sposób nierównomierny (…) Chciałbym, żeby tak nie było, bo to już będzie groźba głodu w Afryce czy krajach arabskich” – przyznał minister.