Dziecko z obrażeniami czaszki trafiło do szpitala.
Prokuratura postawiła zarzuty ojcu chłopca.
27-letni ojciec Kacperka opiekował się synem, gdyż matka chłopca od dwóch miesięcy przebywa w więzieniu za drobne kradzieże i posiadanie narkotyków. Kacperek urodził się w więzieniu.
Znajoma, która opiekowała się chłopcem, zauważyła, że Kacperek ma siniaka na twarzy, jest osowiały i płaczliwy.
Postanowiła zabrać go do lekarza.
Następnie sprawy potoczyły się szybko – dziecko trafiło pod opiekę szpitala, a jego ojciec został zatrzymany.
Po zebraniu dowodów oraz przesłuchaniu świadków prokuratura postawiła ojcu zarzuty z artykułu 207 Kodeksu karnego, który mówi:
„Kto znęca się fizycznie lub psychicznie nad osobą najbliższą lub nad inną osobą pozostającą w stałym lub przemijającym stosunku zależności od sprawcy albo nad małoletnim lub osobą nieporadną ze względu na jej stan psychiczny lub fizyczny, podlega karze pozbawienia wolności od lat 8.”
Mężczyzna przyznał się do zarzucanych czynów, tłumacząc, że był zmęczony i zdenerwowany, że dziecko płacze.
Przyznał, że zdarzało mu się potrząsać synkiem, a 2 lipca uderzył go ręką w głowę.
Monika Kosiec, oficer prasowa koszalińskiej policji, poinformowała, że prokuratura zawnioskowała o tymczasowy areszt dla 27-latka.
Decyzja powinna zapaść dzisiaj.
To kolejny bulwersujący przypadek znęcania się nad dzieckiem.
W marcu tego roku rodzice trzymiesięcznego niemowlaka usłyszeli zarzuty znęcania się nad dzieckiem, które z obrażeniami głowy trafiło do koszalińskiego Szpitala Wojewódzkiego.
Lekarze również poinformowali policję, że dziecko może być ofiarą przemocy.
27-letni Paweł H. usłyszał zarzuty znęcania się nad 6-miesięcznym dzieckiem i spowodowania u niego obrażeń ciała.
Został doprowadzony do koszalińskiej prokuratury.
Przedstawiono mu zarzut znęcania się nad 6-miesięcznym dzieckiem i spowodowania u niego obrażeń ciała w postaci siniaków i złamania podstawy czaszki, tym samym narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu – powiedziała prok. Ewa Dziadczyk.
Biegły zakwalifikował obrażenia malucha jako średnie.
W jego ocenie nie doszło do poważnych obrażeń śródczaszkowych, dziecko nie wymagało zabiegu operacyjnego ani intensywnego leczenia, mimo że obrażenia narażały dziecko na utratę życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu – dodała prokurator.
Oskarżony przyznał się do zarzucanych czynów.