Czasem każdy z nas potrzebuje przypomnienia, żeby nie pozwalać emocjom przejmować nad nami kontroli — zwłaszcza w relacjach międzyludzkich.
Plan pewnej kobiety, by dać mężowi nauczkę, doprowadził do niespodziewanego obrotu spraw.
To, co na początku wyglądało na dramatyczną sytuację, szybko zamieniło się w coś zupełnie zaskakującego.
Nie uwierzysz, na jaki pomysł wpadła ta kobieta — czytaj dalej, by dowiedzieć się, jak pozostawiona notatka, obserwacja spod łóżka i zaskakujący finał wprawiły ją w osłupienie…
Rozdrażniona tym, że jej mąż znowu wrócił do domu z opóźnieniem, kobieta postanowiła zostawić mu wiadomość:
„Mam tego dość, odchodzę. Nie próbuj mnie zatrzymywać”.
Następnie schowała się pod łóżkiem, aby przyjrzeć się jego reakcji.
Po jakimś czasie mężczyzna wrócił do domu. Przez chwilę słychać było odgłosy w kuchni, zanim wszedł do sypialni.
Kobieta zobaczyła, jak podszedł do szafki i wziął do ręki kartkę z jej wiadomością.
Po krótkiej chwili mężczyzna napisał coś na tej samej kartce, a następnie sięgnął po telefon i wykonał połączenie.
„Nareszcie sobie poszła… tak, wiem, już dawno było trzeba.
Zaraz do ciebie przyjadę, załóż tę kuszącą francuską koszulę nocną.
Kocham Cię… nie mogę się doczekać, aż się zobaczymy i zrobimy to, co lubisz najbardziej.”
Po zakończeniu rozmowy wziął kluczyki od samochodu i wyszedł z domu.
Kobieta, kipiąc ze złości, wyczołgała się spod łóżka i chwyciła za kartkę, by zobaczyć, co mąż na niej dopisał…
„Widzę twoje stopy. Chleb się skończył — zaraz wracam”.
DODATKOWE ŻARTY
Pewien mężczyzna w średnim wieku był mocno zaniepokojony, gdy lekarz oznajmił mu, że z powodu nieuleczalnej choroby zostało mu tylko sześć miesięcy życia.
Specjalista zalecił, aby mężczyzna uporządkował swoje sprawy, sporządził aktualny testament i upewnił się, że przygotowania do pogrzebu będą zgodne z jego życzeniami. Dodał także, by w pełni wykorzystał pozostały mu czas.
„Jak zamierzasz spędzić te ostatnie sześć miesięcy?” — zapytał lekarz.
Pacjent przez chwilę się zastanawiał, po czym odparł: „Myślę, że zamieszkam u mojej teściowej”.
Zaskoczony odpowiedzią lekarz spytał: „Dlaczego chciałbyś zamieszkać u swojej teściowej?”
„Bo wtedy te sześć miesięcy będzie wydawało się znacznie dłuższe!”
Ławka w parku to miejsce o wyjątkowym uroku.
Można tam znaleźć chwilę spokoju, w której czas płynie leniwie, a dwoje starych przyjaciół może razem żartować, opowiadać sobie historie albo po prostu siedzieć w milczeniu, obserwując życie wokół.
Dla dwóch starszych panów tego pięknego dnia ławka stała się idealnym miejscem do… absolutnego nicnierobienia. I byli w tym mistrzami!
Nie zamierzali gonić za modą ani nowościami, bo ich dzień polegał na kontemplacji.
Życie toczyło się wokół: dzieci ganiały się po trawie, psy aportowały piłki, a słońce radośnie ogrzewało wszystko dokoła.
Nawet najmniejsze rzeczy wydawały się zabawne, jak choćby widok młodej dziewczyny w obcisłych legginsach i sportowym topie.
Dwóch staruszków siedzi na ławce.
Młoda kobieta wbiega w ich pole widzenia, a jeden z nich uśmiecha się szeroko. Kobieta przystaje, spogląda na niego i mówi oburzona:
– Dlaczego się do mnie szczerzysz, ty stary zbereźniku?!
Staruszek, zachowując spokój, odpowiada:
– Ależ nie uśmiecham się do pani, droga pani.
Cieszę się z prostego faktu, że pomimo życiowych trudów młode, piękne kobiety wciąż potrafią wywołać uśmiech na twarzy starszego człowieka.
Poruszona tym wyznaniem, kobieta pochyla się, całuje go w policzek i odchodzi.
Wtedy staruszek odwraca się do swojego kolegi i szepcze:
– Trzy do zera. Teraz twoja kolej.
Bonusowa historia o Michaelu
Michael, młody chłopak z małego miasteczka w Montanie, postanowił szukać lepszej przyszłości w wielkim Nowym Jorku.
W jednym z ogromnych domów towarowych znalazł ogłoszenie o pracę.
Na rozmowie kwalifikacyjnej menedżer zapytał:
– Masz jakieś doświadczenie w handlu?
– Owszem, sprzedawałem odkurzacze w Montanie – odparł Michael z dumą.
Szef, nie do końca przekonany, postanowił dać mu szansę.
– Dobrze, zaczynasz jutro. Po zamknięciu sklepu sprawdzę, jak ci poszło.
Pierwszy dzień pracy był dla Michaela wyzwaniem, ale dał z siebie wszystko. Wieczorem szef zebrał zespół i zapytał Michaela:
– Ilu klientów dziś obsłużyłeś?
Michael, patrząc na podłogę, cicho powiedział:
– Jednego.
Szef aż kipiał ze złości.
– Jednego?! U nas pracownicy obsługują średnio 20–30 klientów dziennie! Jeśli nic się nie zmieni, długo tu nie popracujesz!
Gdy napięcie opadło, szef zapytał:
– No dobrze, ile wyniosła ta twoja jedna sprzedaż?
Michael podniósł wzrok i odpowiedział:
– 124 088,30 dolarów.
Szef aż usiadł z wrażenia.
– Żartujesz? Co ty sprzedałeś za taką kwotę?!
Michael z uśmiechem wyjaśnił:
– Najpierw sprzedałem gościowi haczyki na ryby, potem wędkę, a gdy powiedział, że jedzie nad ocean, pokazałem mu łódź z dwoma silnikami.
W końcu stwierdził, że jego samochód tego nie uciągnie, więc zaprowadziłem go do działu motoryzacyjnego i sprzedałem mu nowego pickupa.
Szef w osłupieniu spytał:
– Facet przyszedł po haczyki na ryby, a ty sprzedałeś mu łódź i samochód?!
Michael wzruszył ramionami i odparł:
– Właściwie to przyszedł kupić tampony dla swojej żony. Powiedziałem mu wtedy:
„Kolego, twój weekend jest zrujnowany. Lepiej jedź na ryby”.
Następnego dnia Michael awansował. 😉