Katastrofalna powódź na południu Polski pochłania coraz więcej ofiar.
Szokujące wideo z miasta Nysa szybko rozprzestrzeniło się w internecie. Woda, która napłynęła z falą powodziową, wtargnęła do lokalnego szpitala.
„SOR praktycznie przestał funkcjonować” — donosiły miejscowe media.
Po zwiększeniu przepływu wody z Jeziora Nyskiego do rzeki Nysy Kłodzkiej, co było spowodowane pęknięciem tamy w Ustroniu Śląskim, woda zaczęła zalewać ulice Nysy.
Szpital powiatowy również znalazł się pod wodą. „Mam 80 pacjentów, bez prądu i bez łączności.
Dwa poziomy budynku są całkowicie zalane.
Staramy się organizować ewakuację, ale nie ma jak.
Telefony przestały działać, a baterie są na wyczerpaniu” — poinformowała pani Marta ze szpitala, publikując wiadomość na platformie Twoje Info.
Wieczorem rozpoczęła się częściowa ewakuacja pacjentów ze szpitala.
W niedzielny poranek minister zdrowia Izabela Leszczyna zapewniła, że jeśli wojewodowie zgłoszą potrzebę dodatkowego wsparcia medycznego, służby są w pełnej gotowości.
„Planowe zabiegi w szpitalu w Nysie zostały odwołane, apteka i sprzęt przeniesione na wyższe piętra, a SOR został zorganizowany na jednym z nich” — poinformowała Leszczyna rano.
Burmistrz Nysy, Kordian Kolbiarz, zaapelował do mieszkańców za pośrednictwem mediów społecznościowych o rozważenie samoewakuacji.
W specjalnym komunikacie poinformował, że w związku z pęknięciem tamy w Ustroniu Śląskim, przepływ wody z Jeziora Nyskiego wzrośnie z 600 do 1000 metrów sześciennych na sekundę.
„W obliczu rosnącego zagrożenia powodziowego, apeluję o przemieszczenie się poza strefę niebezpieczeństwa. Mieszkańcy domów powinni przenieść się na wyższe kondygnacje.
Wkrótce zabrzmi sygnał alarmowy — 'IDZIE WODA'” — ostrzegano w niedzielnym komunikacie na stronie urzędu miasta.