Dodatek węglowy.
Dodatek węglowy przegłosowany! Za ustawą głosowało 261 posłów, przeciwko było 36, wstrzymało się 149. W praktyce oznacza to, że każde gospodarstwo domowe, które posiada piec i jest zarejestrowane w ewidencji, będzie mogło otrzymać 3 tys. zł.
Dodatek węglowy w wysokości 3000 zł, wypłacany jednorazowo tym, którzy ogrzewają swoje domy węglem to pomysł rządu na wsparcie gospodarstw domowych w sezonie grzewczym. 22 lipca Sejm przyjął ustawę o dodatku węglowym. Ustawa trafi teraz do Senatu, który zajmie się nią 3 sierpnia.
– Węgla na zimę nie zabraknie – zapewnia premier Mateusz Morawiecki (53 l.) i podkreśla, że pilnie zlecił spółkom energetycznym i Ministerstwu Aktywów Państwowych import tego surowca. Po wprowadzeniu embarga na rosyjski węgiel, Polska musi dokupić ok. 8 mln ton i przed zimą ściągnąć go do Polski np. z Indii czy Kolumbii, USA, Tanzanii.
Wsparcie wyniesie jednorazowo 3000 zł i będzie wypłacone w takiej samej kwocie wszystkim gospodarstwom domowym. By dostać pieniądze, trzeba będzie złożyć wniosek. jego wzór zostanie opracowany przez rząd. Formularz trzeba będzie złożyć w urzędzie gminy. Termin składania wniosku zostanie podany, kiedy nowe przepisy zostaną uchwalone, wiadomo tylko, że będą przyjmowane do 30 listopada. Gmina będzie mieć maksymalnie miesiąc na jego wypłatę.
W projekcie założono, że maksymalny limit wydatków na dodatki węglowe wynosi w 2022 r. 11,5 mld zł. Co więcej, źródłem finansowania ma być Fundusz Przeciwdziałania COVID-19.
Dodatek miałby przysługiwać gospodarstwu domowemu, gdzie głównym źródłem ogrzewania jest:
- kocioł na paliwo stałe,
- kominek, koza,
- ogrzewacz powietrza,
- trzon kuchenny,
- piecokuchnia,
- kuchnia węglowa lub
- piec kaflowy na paliwo stałe, zasilane węglem kamiennym, brykietem lub peletem zawierającymi co najmniej 85 proc. węgla kamiennego. Dodatek węglowy zgodnie z założeniami projektu ma być wypłacany na podstawie wniosków składanych do organów gmin do 30 listopada 2022 r.
W sklepach zabraknie cukru?
Prezes Krajowej Grupy Spożywczej Jan Wernicki zapewnił, że w Polsce cukru nie zabraknie. Na konferencji prasowej, zorganizowanej w związku z doniesieniami o limitach zakupowych na ten produkt wprowadzanych przez kolejne sklepy podkreślił, że nie należy wpadać w panikę.
– Wszystkie kontrakty są realizowane, także do sieci handlowych, które informują teraz o niedoborach cukru. Jeśli pojawiają się jakiekolwiek problemy, to one wynikają tylko i wyłącznie z problemów logistycznych sieci handlowych. KGS nie ma na to wpływu – powiedział podczas konferencji prasowej Jan Wernicki, prezes Krajowej Grupy Spożywczej.
Pytany, czy klienci, którzy sięgają po cukier w sklepach, mają się czym martwić, zapewnił, że ze strony KGS takiego zagrożenia nie ma.
My podpisaliśmy porozumienia z plantatorami – oni nam dostarczają buraki, my produkujemy cukier. Z naszej strony problemu nie ma. Produkcja stoi na podobnym poziomie, tj. powyżej 900 tys. ton. My mamy udziały w 40 proc. rynku. Oprócz nas są też trzy inne podmioty z niemieckim kapitałem, należy ich spytać, jak wygląda sytuacja – powiedział Rega.
Z czego mogą wynikać ograniczenia w sprzedaży cukru w sklepach? Według Regi problemem jest logistyka.
My zapewniamy transport cukru do dużych centrów dystrybucyjnych, a one własnymi kanałami przekazują go do sklepów. To być może tam jest jakiś problem w całej układance – zastanawia się wiceprezes KGS.
— W Polsce nie zabraknie cukru, jesteśmy trzecim producentem cukru w UE, więc naprawdę mamy go bardzo dużo — zaznaczył w czwartkowym wpisie na Twitterze szef resortu rolnictwa. Dodał, że „przejściowe trudności w logistyce zagranicznych koncernów handlowych spowodowały tego typu problemy”.
Jak zapewnił Kowalczyk, Krajowa Grupa Spożywcza posiada duże zapasy cukru — „realizuje w pełni kontrakty, ale też i ma duże nadwyżki”. — Zapraszamy wszystkich tych, którzy nie mogą zaopatrzyć się w cukier gdzie indziej, wszystkich handlowców, do Krajowej Grupy Spożywczej — wskazał.