Wszystko zaczęło się, gdy do sąsiedztwa wprowadzili się nowi mieszkańcy – Adam i Marta.
Na początku wydawali się całkiem mili, choć odrobinę… nietypowi. „Witamy w sąsiedztwie” – powiedziałam, wręczając koszyk zebranych w ogrodzie pomidorów.
„Jestem Ania”. Marta rzucała nerwowe spojrzenia w różne strony. „Dzięki. Naprawdę martwimy się o bezpieczeństwo.
Wiesz, co mam na myśli?” Mimo że nie miałam pojęcia, o co jej chodzi, kiwnęłam głową. Nie wiedziałam jeszcze, jak bardzo wpłynie to na moje życie.
Tydzień później, po powrocie z wizyty u rodziców, zauważyłam coś dziwnego na swoim podwórku. Opalając się w bikini i pielęgnując swoje ukochane pomidory, dostrzegłam mały, czarny przedmiot pod dachem ich domu.
„Czy to kamera?” – zmrużyłam oczy i wymamrotałam.
Była skierowana prosto na mój ogród, a po plecach przeszedł mi zimny dreszcz. Jeszcze w stroju kąpielowym pomaszerowałam do ich domu i zapukałam do drzwi. Adam otworzył, wyglądając na niezadowolonego.
„Dlaczego macie kamerę skierowaną na mój ogród?” – zapytałam ostro.
Wzruszył ramionami. „To dla bezpieczeństwa. Musimy mieć pewność, że nikt nie przejdzie przez płot”. „To niedorzeczne!” – wykrztusiłam. „Naruszacie moją prywatność!” Marta pojawiła się za nim.
„Mamy prawo chronić swoją własność” – powiedziała chłodno. Wściekła wróciłam do domu. Mogłam wnieść sprawę do sądu, ale kto ma na to czas i pieniądze? Postanowiłam działać inaczej. Zadzwoniłam do przyjaciół.
„Olu, potrzebuję twojej pomocy” – powiedziałam. „Co myślisz o małym… przedstawieniu?”
Roześmiała się. „Brzmi intrygująco. Opowiadaj dalej”. Przedstawiłam swój plan, a wkrótce cała ekipa była gotowa:
Michał, nasz mistrz efektów specjalnych, i Kasia, która uwielbiała wszelkiego rodzaju kostiumy. „Czy to nie przesada?” – zastanawiałam się podczas naszej narady. Ola położyła mi rękę na ramieniu. „Ania,
oni szpiegują cię od tygodni. Czas ich czegoś nauczyć”. Michał przytaknął. „Poza tym to będzie świetna zabawa. Kiedy ostatnio robiliśmy coś tak szalonego?”
Kasia uśmiechnęła się szeroko. „Mam już pomysł na kostiumy. Nie ma odwrotu!”
W sobotę spotkaliśmy się w moim ogrodzie, ubrani w najbardziej absurdalne stroje. Ja miałam na sobie różowe tutu i neonową perukę. „Gotowi na show?” – zapytałam z uśmiechem. Ola poprawiła swój kombinezon astronauty. „Zróbmy im spektakl, jakiego jeszcze nie widzieli”.
Na początku robiliśmy rzeczy przypominające zwykłe ogrodowe zabawy, choć trudno nazwać normalnym tańczenie w takich strojach.
Wszystko działo się oczywiście w zasięgu kamery. Michał, w kapeluszu pirata, zapytał z uśmiechem: „Jak się czuje twoja mama, Aniu?” „W porządku” – odparłam, wspominając ostatnią wizytę.
„Ciągle próbuje mnie swatać z synem swojej znajomej”. „Typowe” – zaśmiała się Kasia, machając peleryną w stylu „Czerwonego Kapturka”.
Potem przyszedł czas na wielki finał. „O nie!” – krzyknęłam, wskazując na Olę. „Została dźgnięta!” Michał wymachiwał gumowym nożem pokrytym ketchupem.
Ola upadła na ziemię z teatralnym jękiem, a my zaczęliśmy udawać panikę. „Co teraz?!” – krzyknęła Kasia, podskakując w szlafroku. „Musimy ukryć ciało!” – zawołałam dramatycznie. Nagle usłyszeliśmy syreny.
„Wszyscy do środka!” – poleciłam. Szybko zmyliśmy ketchup, przebraliśmy się i usiedliśmy przy stole, wyglądając zupełnie niewinnie. Policja zapukała do drzwi. „Czy wszystko w porządku?” – zapytał funkcjonariusz. „Oczywiście, panie władzo. Dlaczego pytacie?” Wyjaśnił, że zgłoszono przestępstwo. Udając szok, wyznałam: „Ach, to była tylko zabawa! Tak realistycznie to wyglądało?”
Policjant spojrzał podejrzliwie. „Ale skąd ktoś mógł to widzieć?” Westchnęłam. „Sąsiedzi mają kamerę skierowaną na mój ogród bez mojej zgody”. Funkcjonariusz uniósł brwi. „To poważne. Musimy to sprawdzić”.
Policja odwiedziła Adama i Martę. Patrzyliśmy przez okno, jak tłumaczyli się funkcjonariuszom. W końcu policjant wrócił. „Wygląda na to, że sąsiedzi faktycznie naruszyli twoją prywatność. Kamera została skonfiskowana, a oni mogą usłyszeć zarzuty”.
Kiedy policja odjechała, świętowaliśmy sukces. „Nie mogę uwierzyć, że to się udało!” – roześmiała się Ola. Mimo wszystko czułam lekki dyskomfort. Czy to nie było zbyt wiele?
Następnego dnia zobaczyłam, jak Adam i Marta wyjeżdżają z bagażami. Przez chwilę czułam wyrzuty sumienia, ale przypomniałam sobie wszystkie tygodnie szpiegowania. Uśmiechnęłam się, pielęgnując swoje pomidory. Czasem trzeba sięgnąć po kreatywne metody, by dać nauczkę niewłaściwym sąsiadom.