W niedzielne popołudnie we wsi Ryczyca, położonej niedaleko Siedlec, doszło do tragicznych wydarzeń.
Podczas pożaru drewnianej stodoły doszło do serii kilkunastu eksplozji.
Wewnątrz budynku przechowywano materiały wybuchowe, w tym pozostałości z czasów drugiej wojny światowej oraz butle z LPG.
W wyniku zdarzenia zginęła jedna osoba.
1 września w miejscowości Ryczyca, gmina Kotuń, wybuchł pożar drewnianej stodoły, który spowodował szereg niekontrolowanych eksplozji.
Wstępne ustalenia wskazują, że w budynku znajdowały się materiały wybuchowe z okresu II wojny światowej.
W wyniku zdarzenia jedna osoba poniosła śmierć.
Na miejscu prowadzono intensywne działania służb, w tym policji, pirotechników, eksperta z zakresu materiałów wybuchowych oraz wojskowych saperów.
Władze gminy Kotuń zostały natychmiast powiadomione o incydencie, a także podjęto decyzję o ewakuacji mieszkańców domów położonych w promieniu 500 metrów od miejsca zdarzenia.
Takie informacje przekazała Policja w swoim komunikacie.
Do gaszenia pożaru i neutralizowania kolejnych eksplozji zaangażowano około 50 strażaków.
Działali oni z najwyższą ostrożnością, korzystając z naturalnych osłon w celu zabezpieczenia przed odłamkami oraz używając zdalnie sterowanych działek wodnych.
W wyniku pożaru drewnianej stodoły w miejscowości Ryczyca, gmina Kotuń, zginęła jedna osoba.
Nieoficjalnie, jak podała reporterka Polskiego Radia RDC, ofiarą był prawdopodobnie około 19-letni mężczyzna z tej miejscowości.
W budynku znajdowały się m.in. drewno opałowe, butle z LPG oraz materiały wybuchowe, w tym także te pochodzące z drugiej wojny światowej.
Przedmiotem śledztwa będzie ustalenie pochodzenia tych materiałów.
Oficer prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Siedlcach, Paweł Kulicki, poinformował, że w momencie przybycia straży na miejsce słychać było wybuchy.
— Z relacji mieszkańców wynika, że w budynku znajdowały się butle LPG, jednak otrzymaliśmy także informacje, że mogą tam być materiały wybuchowe.
W związku z tym wszystkie działania prowadzono z pewnej odległości od budynku, z wykorzystaniem bezzałogowych działek wodnych — wyjaśnił Kulicki.
Wkrótce więcej informacji.