Tragiczny przypadek zatrucia pokarmowego, który doprowadził do śmierci obywatela Ukrainy po spożyciu galarety mięsnej zakupionej na targowisku w Nowej Dębie, wzbudza wciąż więcej pytań, niż udziela odpowiedzi. Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu podała wyniki sekcji zwłok zmarłego mężczyzny.
W minioną sobotę trzy osoby trafiły do szpitala w związku z zatruciem galaretą garmażeryjną z targowiska w Nowej Dębie. Niestety, zmarł 54-letni obywatel Ukrainy.
W związku z tym incydentem zatrzymano małżeństwo z okolic Mielca, Reginę S. i Wiesława S., którzy oferowali na sprzedaż garmażeryjne własnej produkcji. Śledztwo ujawniło, że sprzedawane przez nich produkty, przygotowane z mięsa pochodzącego z hodowli własnej trzody chlewnej, były przyczyną zatrucia.
Pomimo przyznania się do winy, małżeństwo odmówiło dalszych wyjaśnień oraz odpowiedzi na pytania prokuratora. Wobec nich zastosowano środki wolnościowe, w tym dozór policyjny oraz zakaz produkcji i sprzedaży wyrobów mięsnych. Jedna z kobiet zatrutych galaretą została już wypisana ze szpitala, natomiast druga nadal przebywa w placówce, choć jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Prokuratura zapowiedziała przesłuchanie innych osób, które zakupiły wędliny od podejrzanych, a także tych, które zwróciły zakupione wyroby, nie spożywając ich.
Sekcja zwłok 54-letniego obywatela Ukrainy, który zmarł po zjedzeniu galarety mięsnej, kupionej na targowisku w Nowej Dębie, nie wskazała bezpośredniej przyczyny jego zgonu. Konieczne jest przeprowadzenie dodatkowych badań, w tym toksykologicznych.
Sekcja zwłok nie dała odpowiedzi na pytanie o bezpośrednią przyczynę zgonu. Biegli wskazali na konieczność przeprowadzenia dodatkowych badań, w tym toksykologicznych i dopiero po uzyskaniu wyników z badań będą w stanie się wypowiedzieć na temat bezpośredniej przyczyny zgonu – poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu prokurator Andrzej Dubiel.
Więcej informacji wkrótce.