Na kilkanaście dni przed decydującym starciem między Rafałem Trzaskowskim a Karolem Nawrockim wyborcy wciąż pozostają podzieleni.
Najnowszy sondaż wskazuje, że około 35 procent Polaków może oprzeć swój wybór w drugiej turze na wskazaniu swojego wcześniejszego faworyta.
Jednocześnie równie wielu wciąż nie podjęło decyzji, na kogo odda głos.
Z danych uzyskanych przez SW Research na zlecenie tygodnika „Wprost” wynika, że 34,8 procent badanych zamierza w II turze zagłosować zgodnie z rekomendacją kandydata, którego poparli wcześniej.
Z kolei 21,2 procent deklaruje, że nie weźmie pod uwagę żadnych sugestii i samodzielnie podejmie decyzję przy urnie.
Co istotne, aż 34,2 procent respondentów wciąż nie potrafi określić, na kogo odda głos, co uwidacznia skalę wątpliwości, z jakimi muszą mierzyć się sztaby obu kandydatów.
Dodatkowo 4,4 procent ankietowanych zapowiedziało, że jeśli ich kandydat nie przeszedł do drugiej tury, to całkowicie zrezygnują z udziału w głosowaniu.
W pierwszej turze Rafał Trzaskowski zdobył 31,36 procent głosów, minimalnie wyprzedzając Karola Nawrockiego, który uzyskał 29,54 procent.
Różnica jest niewielka, dlatego kampania wyborcza nadal toczy się na pełnych obrotach.
Eksperci podkreślają, że kluczową rolę mogą odegrać sympatycy Sławomira Mentzena (14,81 proc.) oraz Grzegorza Brauna (6,34 proc.).
Według prof. Marii Wincławskiej z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, to właśnie głosy wyborców Mentzena i Brauna mogą zdecydować o końcowym rezultacie.
Nie można mechanicznie dodawać wyników z pierwszej tury, ponieważ nie wszyscy, którzy wtedy głosowali, pojawią się przy urnach ponownie.
Nawet uwzględniając poparcie dla Hołowni, Biejat i Zandberga, Trzaskowskiemu nadal brakuje sporo do uzyskania większości – podkreśla ekspertka.
Choć część elektoratu lewicy może naturalnie skłaniać się ku Trzaskowskiemu, poparcie ze strony sympatyków Zandberga (4,86 proc.) i Biejat (4,23 proc.) nie jest pewne.
Nie ma gwarancji, że wyborcy Zandberga zdecydują się poprzeć Trzaskowskiego.
Jak wskazuje prof. Wincławska, wspólny wynik Trzaskowskiego, Hołowni i Biejat odzwierciedla rzeczywiste oceny dotyczące obecnego poziomu poparcia dla rządu.
Krótko mówiąc – notowania władzy nie są wysokie, a przed Trzaskowskim stoi trudne zadanie zbudowania przekonującego przekazu, który pozwoli mu zyskać przewagę w drugiej turze – zaznacza ekspertka.
Ponieważ różnica między dwoma głównymi kandydatami jest minimalna, każdy pojedynczy głos może mieć ogromne znaczenie.
Po raz kolejny to wyborcy kandydatów, którzy odpadli, mogą przesądzić o tym, kto obejmie urząd prezydenta w 2025 roku.