Śnięte ryby w rzece Ner. Są wyniki badań na obecność toksyn
Są wyniki badań na obecność toksyn w rzece Ner. Okazało się, że ryby padły z innej przyczyny, niż wcześniej przypuszczano. Wszystko wskazuje na to, że nie leży ona w szkodliwych substancjach, jak w przypadku Odry.
Martwe ryby znaleziono na granicy powiatów poddębickiego i łęczyckiego. Okazuje się jednak, że przyczyna ich śmierci była zupełnie inna niż podejrzewano.
W sobotę wojewoda łódzki Tobiasz Bocheński zwołał posiedzenie sztabu kryzysowego w tej sprawie.
Martwe ryby znaleziono na granicy powiatów poddębickiego i łęczyckiego. Miejsce zabezpieczała policja, straż pożarna i ochotnicy z miejscowych kół wędkarskich. Zebrano ponad 200 kg śniętych ryb.
Nie chemikalia, ale przyducha, czyli brak dostatecznej ilości tlenu w wodzie spowodowały śnięcie ryb w Nerze, płynącym w centralnej Polsce. Potwierdziły się więc informacje Polsat News. Łódzki Urząd Wojewódzki zapewnił, że w rzece nie wykryto chemikaliów i na nowo można z niej korzystać. Jak również oszacował, z wody wyciągnięto tam około 250 kilogramów ryb.
Przyducha to zjawisko polegające na tym, że w czasie wysokich upałów i niskich poziomów wód, tlen o wiele gorzej rozpuszcza się w wodzie, a ta zostaje go niemal całkowicie pozbawiona. To skazuje organizmy wodne, mieszkające w rzece lub innym zbiorniku dotkniętym przyduchą, na śmierć.
Choć w teorii można odetchnąć, że przecież to żadne toksyny, więc człowiek do tego ręki nie przykładał. Zmiany klimatyczne, które przyduchę podsycają i sprawiają, że staje się ona co roku zjawiskiem powszechnym, są jednak naszą rzeczywistością i dzieje się tak głównie z winy działalności człowieka, a szczególnie państw i wielkich koncernów. Wkrótce obrazki martwych ryb będą dla nas codziennością, a za jakiś czas i ich może zabraknąć ze względu na gwałtowne ocieplanie klimatu.
Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa ujawniła najnowsze wyniki badań.
Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa nie odpowiedziała wprost na pytanie reportera TVN24 o to, kiedy dowiedziała się o katastrofie ekologicznej w Odrze. Zapewniała jednak, że jej resort „przystąpił do działań, kiedy pojawił się element ponadwojewódzki”. – Nie jest istotne, żeby trzymać się konkretnych dat – przekonywał rzecznik jej resortu Aleksander Brzózka.
Jak powiedziała PAP.PL szefowa MKiŚ Anna Moskwa, sytuacja na Odrze wpłynęła jedynie na ryby. – Oczywiście obserwujemy też pozostałe gatunki – zapewniła.
W przebadanych próbkach z Odry nie wykryto żadnych substancji toksycznych – przekazała Anna Moskwa podczas konferencji prasowej. Badania GIOŚ potwierdzają natomiast wysokie zasolenie rzeki.
To największa od lat katastrofa ekologiczna na Odrze i jedna z największych w Polsce. Pierwsze sygnały na temat skażenia rzeki pojawiły się pod koniec lipca. Mijają kolejne tygodnie, a sytuacja nadal jest bardzo poważna. Tylko do wtorku 16 sierpnia wyłowiono ponad 100 ton śniętych ryb.
Są jednak najnowsze wyniki badań. Opowiedziała o nich minister Anna Moskwa.
Zakończyła się pierwsza partia badania śniętych ryb pod kątem pestycydów. Nie wskazano ich obecności w żadnym z badanych gatunków. Wykluczona została też obecność metali ciężkich. Zdecydowaliśmy się przebadać izotopy promieniotwórcze. Wszystkie są poniżej normy
– zapewniła minister klimatu i środowiska podczas konferencji prasowej.
Co mogło doprowadzić do katastrofy ekologicznej?
Pierwsza hipoteza to przedostanie się substancji toksycznej, czy to w wyniku działalności przedsiębiorstw, które funkcjonują nad Odrą, czy w wyniku nielegalnych zrzutów. GIOŚ przeanalizował próbki – żadna z nich na dzień dzisiejszy nie wykazała obecności żadnych substancji toksycznych. (…) Drugi wariant, który rozważamy i analizujemy, to warunki naturalne, czyli niski poziom wód, temperatura, złe warunki tlenowe, zwiększenie stężeń zanieczyszczeń, które występowały w Odrze podczas niskiego stanu rzeki.
– mówiła Moskwa.