Jakiś czas temu Jan Englert zdobył się na niezwykle osobiste wyznanie w książce „Bez oklasków”. „Wykryto u mnie tętniaka w aorcie szyjnej” – zdradził. Choć za kilka dni będzie obchodził 80. urodziny, to powoli zaczyna myśleć o końcu swojej ziemskiej drogi. „Mogę modlić się o szybką i zdrową śmierć” – stwierdził.
Jan Englert stosunkowo niedawno dowiedział się, że ma tętniaka od wielu lat. Przy okazji wyznał jednak, że nie boi się śmierci.
A mnie się to podoba, bo jakbym nagle odłożył łyżkę, to na amen. Jeśli to wygląda na żart, śpieszę ze sprostowaniem: zupełnie nie żartuję! Naprawdę uważam, że najlepsze, co mogę zrobić dla siebie w swoim wieku, to modlić się o szybką i zdrową śmierć. Umrzeć zdrowym. To byłoby fantastyczne. Wiem, że to jest straszne dla bliskich, którzy zostają, ale dla klienta – idealne. No co, męczyć się jak roślina, walczyć o życie za wszelką cenę? – pyta retorycznie.
Życzymy dużo wytrwałości!