W dniu, w którym Karol Nawrocki został zaprzysiężony na stanowisko prezydenta Polski, przed budynkiem Sejmu doszło do niespodziewanego incydentu z udziałem Justyny Dobrosz-Oracz, dziennikarki związanej z TVP Info, która weszła w konflikt z członkiem Straży Marszałkowskiej.
Reporterka nie mogła uzyskać dostępu do parlamentu, co wywołało u niej widoczne zdenerwowanie, a cała sytuacja została zarejestrowana na wideo.
Dla wielu obywateli 6 sierpnia był dniem szczególnym, ponieważ właśnie wtedy Karol Nawrocki oficjalnie objął urząd prezydenta, składając przysięgę przed Zgromadzeniem Narodowym.
Uroczystość była szeroko transmitowana i przyciągnęła uwagę dużej liczby Polaków.
Jednak w tym samym czasie rozegrało się inne, znacznie mniej uroczyste zdarzenie.
Według relacji opublikowanych przez portal wpolityce.pl, po zakończeniu ceremonii zaprzysiężenia Justyna Dobrosz-Oracz opuściła Sejm z zamiarem przeprowadzenia wywiadu z Donaldem Tuskiem, który wówczas również przebywał w budynku parlamentu.
Zaskoczeniem okazała się zmiana planów, ponieważ premier postanowił rozmawiać z dziennikarzami wewnątrz gmachu.
To skłoniło reporterkę TVP Info do podjęcia próby powrotu do Sejmu, tym razem korzystając z alternatywnego i krótszego przejścia.
Próba ta nie powiodła się, co wyraźnie wpłynęło na jej nastrój.
W internecie szybko pojawiło się nagranie całego zajścia, na którym widać dziennikarkę, operatora kamery oraz funkcjonariusza Straży Marszałkowskiej.
Między kobietą a ochroniarzem doszło do wyraźnej sprzeczki, a dziennikarka otwarcie okazywała swoje rozgoryczenie sytuacją.
Wyraźnie poruszona, dopytywała, w jaki sposób ma teraz zrealizować nagranie z udziałem premiera.
Mimo presji ze strony reporterki, funkcjonariusz zachowywał spokój i tłumaczył, że obecnie nie ma możliwości, by ją przepuścić.
Informował uprzejmie, że dostęp w tym momencie jest zablokowany.
Dobrosz-Oracz nie zamierzała jednak rezygnować i określiła całą sytuację jako kompromitującą, po czym chwyciła za telefon i próbowała uzyskać pomoc.
Wyjaśniała, że musi nagrać premiera, który – jak twierdziła – miał zaraz wyjść do mediów, a ona nie jest w stanie przejść przez zamknięte przejście.
Podkreślała, że chodzi jedynie o kilka sekund drogi i nie potrafiła zrozumieć, dlaczego uniemożliwia się jej pracę.
Do zajścia odniósł się publicznie Marcin Józefaciuk, poseł Koalicji Obywatelskiej, który opublikował nagranie na platformie X, wyrażając swoje zdanie na temat całego zdarzenia.
Zaznaczył, że choć emocje w takich dniach są zrozumiałe, to warto zachować klasę i szacunek wobec innych.
Skrytykował dziennikarkę za mylenie swojej roli, przypominając, że wcześniej atakowała posła, wchodząc w jego życie prywatne, a teraz dopuszcza się podobnych zachowań wobec strażnika.
Zwrócił uwagę na słowa, jakie padły z jej ust – “zaraz pokażemy, jaki macie otwarty Sejm” – i uznał je za niedopuszczalne w tej sytuacji.
Przyznał, że Straż Marszałkowska wykonywała tylko swoje obowiązki, natomiast agresywne zachowanie dziennikarki wynikało, jego zdaniem, z braku przygotowania i błędów w organizacji pracy.