NEWSPOL

Wielkanocy „Teleexpress” nagle przerwany. Orłoś wystosował komunikat i zniknął

Podczas emisji wielkanocnego wydania „Teleexpressu”
prowadzący Maciej Orłoś nagle zniknął z anteny. Stało się to po pokazaniu
pierwszego materiału. Co się stało?

„Teleexpress” w Niedzielę Wielkanocną rozpoczął się punktualnie o
godz. 17.00. Maciej Orłoś, który wrócił do prowadzenia programu po ośmiu latach
przerwy, przywitał się z widzami z optymizmem.

W tym
świątecznym czasie, będącym rzadką kumulacją zmiany czasu, śmigusa-dyngusa
i prima aprilis cieszmy się piękną pogodą, bo już we wtorek pogoda
przypomni sobie, że oprócz lata zapewnia nam też zimę. Więcej nic nie będę
mówił na ten temat, bo po co sobie psuć humor?


stwierdził, po czym zaprosił na krótki przegląd tematów wydania. Szybko okazało
się, że nie wszystko idzie zgodnie z planem. Widzowie nie usłyszeli lektora.

Prowadzący
przeprosił za problemy z dźwiękiem, ale po chwili awaria się powtórzyła. 

– Dostałem
właśnie informację, że niestety pechowo w wydaniu świątecznym
“Teleexpressu” awaria dźwięku. Tak się czasami zdarza w telewizji. Mam
nadzieję, że zaraz koledzy i koleżanki się z tym uporają. Czekam na kolejne
informacje – powiedział Orłoś. 

Po tym jak
kolejny reportaż poszedł bez fonii, pogram przerwano i na ekranach pojawiło się
logo TVP. W przerwie widzowie obejrzeli ogłoszenie Państwowej Komisji Wyborczej
oraz reklamy.

Po kilku
minutach “Teleexpress” powrócił, a widzowie mieli “deja vu”. Maciej Orłoś
bowiem przemówił tymi samymi słowami co wcześniej.

– Dzień
dobry państwu ponownie, mam nadzieję, że tym razem wszystko będzie w porządku.
W tym świątecznym czasie, będącym rzadką kumulacją zmiany czasu,
śmigusa-dyngusa i prima aprilis cieszmy się piękną pogodą, bo już we wtorek
pogoda przypomni sobie, że oprócz lata zapewnia nam też zimę. Więcej nic nie
będę mówił na ten temat, bo po co sobie psuć humor?.

Tym razem
wszystko poszło tak jak trzeba, awaria została naprawiona.

Exit mobile version