NEWSPOL

Żona zmarłego pilota nie wytrzymała.. Reakcja porusza do łez

Śmierć majora Roberta Jeła wstrząsnęła wieloma osobami.

Pilot zginął podczas końcowego etapu przygotowań do sobotniego pokazu.

Jego samolot nagle wpadł w pikę, po czym uderzył o ziemię.

Jego żona podjęła wzruszający gest.

Do tragedii doszło w piątkowe popołudnie, 12 lipca, na lotnisku Kosakowo w Gdyni, gdzie odbywały się ćwiczenia przed pokazem z okazji 30-lecia Gdyńskiej Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej.

Major Robert Jeł pilotował M-346 „Bielik” o numerze 7714 jako ostatni.

W pewnym momencie maszyna zaczęła pikować, a następnie rozbiła się o ziemię.

Był to już ostatni etap ćwiczeń przed sobotnim pokazem.

Podczas ostatniego przelotu, samolot, którym sterował doświadczony wojskowy pilot, nagle zaczął pikować.

Nastąpiło uderzenie o ziemię i wybuchły płomienie.

Po wiadomości o śmierci majora Roberta Jeła dla wielu osób świat ucichł.

W tej ciszy wymowny gest jego żony odbijał się echem.

Śmierć majora Roberta „Killera” Jeła wywołała duży odzew w środowisku.

Był cenionym i doświadczonym wojskowym. Jako pierwszy przekroczył granicę 1000 godzin wylatanych na M-346, dokładnie na takim samolocie, w którym zginął.

Szkoleni przez niego piloci teraz latają na F-16, a niektórzy z nich wkrótce rozpoczną szkolenia na F-35.

— Robert miał wysokie wymagania wobec swoich uczniów, ale jeszcze wyższe wobec siebie — mówi gen. Ireneusz Nowak.

Wszyscy, którzy go znali, wyrażają słowa współczucia i wsparcia dla rodziny zmarłego pilota.

Major Jeł pozostawił w żałobie żonę Joannę i córeczkę Wiktorię.

Dzień po tragedii wdowa zdobyła się na poruszający gest.

Na zdjęciu profilowym w swoich mediach społecznościowych umieściła czarne serce na białym tle, a jako tło ustawiła czarno-białe zdjęcie męża.

Żadne dodatkowe słowa nie były potrzebne.

Pod grafiką z sercem pojawiło się wiele słów wsparcia dla żony pilota:

Spoczywaj w pokoju [*]

Exit mobile version