Był środek nocy. Autokar runął z 10 metrów. Stało się najgorsze. Tragedia w Polsce
Na autostradzie A4 niedaleko Zgorzelca doszło do tragicznego wypadku.
W nocy z 8 na 9 listopada, tuż przed godziną 2:00, autokar marki Renault, zmierzający w stronę Niemiec, spadł z wiaduktu.
Pojazd przebił bariery ochronne, zjechał na przeciwny pas ruchu i spadł z wysokości 10 metrów.
Na miejsce zdarzenia szybko przybyły jednostki straży pożarnej, policja oraz zespoły ratownictwa medycznego.
Początkowo służby nie były pewne, ile osób mogło znajdować się w pojeździe.
— Zgłoszenie o wypadku na 3. kilometrze autostrady otrzymaliśmy dokładnie o godzinie 1:44 — relacjonuje st. kapitan Agnieszka Bury z Państwowej Straży Pożarnej w Zgorzelcu.
— Ustaliliśmy, że kierowca autokaru, jadąc w kierunku granicy z Niemcami, przebił barierę energochłonną, a następnie uderzył w bariery dźwiękochłonne, co spowodowało upadek pojazdu na dach.
Ratownicy, którzy dotarli na miejsce, musieli działać natychmiast. Autokar, który spadł z wysokości 10 metrów, na szczęście nie przewoził pasażerów.
W pojeździe znajdował się jedynie kierowca, który w wyniku upadku został zakleszczony w kabinie.
— Użyliśmy specjalistycznego sprzętu hydraulicznego, aby go wydobyć — dodaje st. kapitan Agnieszka Bury.
— Mężczyzna był ranny i został natychmiast przewieziony do szpitala.
Niestety, dotarły smutne wieści. — 60-letni kierowca zmarł w szpitalu w Zgorzelcu w wyniku odniesionych wielonarządowych obrażeń — poinformowała nadkomisarz Agnieszka Goguł z Komendy Powiatowej Policji w Zgorzelcu.
Przyczyny tej tragedii są obecnie badane.
Śledczy próbują ustalić, co doprowadziło do upadku autokaru z wiaduktu.
Czy kierowca mógł zasnąć za kierownicą, czy też awaria pojazdu spowodowała wypadek?
Na te pytania odpowiedzi szukają teraz eksperci.