„Synu, proszę Cie zabierz mnie do domu na święta Bożego Narodzenia. Usiąde w kącie nikomu nie będę przeszkadzał”
„Synu, proszę cię, zabierz mnie do domu na Boże Narodzenie.
Posiedzę cichutko w kącie, nie sprawię żadnych kłopotów.
W domu poczuję się lepiej, nie jestem już w stanie tego dłużej znosić.”
„Tato, nie przesadzaj. Tutaj masz opiekę, jedzenie, leki. Ciągle tylko powtarzasz:
‘Chcę do domu, chcę do domu’.”
„Minął już rok, odkąd tam byłem. W domu będzie mi lepiej.”
„Święta są tuż za rogiem. Obiecuję, że cię zabiorę,” odparł syn.
„Jesteś wspaniałym synem, jestem z ciebie dumny. Nie każde dziecko zrobiłoby to dla rodzica. Kiedy będziemy w domu, odwiedzimy grób twojej mamy. Pamiętasz o niej?
Przyniosłeś na cmentarz kwiaty? Uwielbiała kwiaty.”
Syn przez chwilę patrzył na ojca w milczeniu, potem odwrócił wzrok. Pożegnał się i wyszedł. Od tamtego momentu ojciec z niecierpliwością odliczał dni.
Cały czas powtarzał innym pacjentom, że już wkrótce wróci do domu.
Tymczasem w domu syn siedział zamyślony na kanapie. Nie wiedział, jak poruszyć ten temat z żoną. W końcu spojrzał na nią i powiedział:
„Chcę zabrać tatę do domu na święta.”
Żona, nie kryjąc irytacji, odparła:
„Chyba zapomniałeś, że twój ojciec ma gruźlicę i może nas zarazić. Poza tym w święta przyjdzie do nas tyle osób.”
„Ale lekarz zapewniał, że już nie stanowi zagrożenia.”
„Naprawdę wierzysz w to, co mówią lekarze? Oni się często mylą.”
Rozmowa zakończyła się na tym.
W Bożo Narodzeniowy poranek cała rodzina poszła do kościoła.
Po mszy wrócili do domu, gdzie czekało wielu gości. Wszyscy siedzieli przy bogato zastawionym stole, wznosili toasty za zdrowie bliskich i uczyli dzieci, jak być dobrymi ludźmi.
Kiedy goście się rozeszli, sprzątnęli dom i zmęczeni położyli się spać. Jednak syn nie mógł zasnąć. Mimo zmęczenia coś nie dawało mu spokoju.
Rano postanowił odwiedzić ojca.
Szpital był wyjątkowo cichy. Na korytarzach prawie nikogo nie było. Pielęgniarka powiedziała mu, że wielu pacjentów spędziło święta z rodzinami.
Syn ze spuszczoną głową wspiął się po schodach na ósme piętro, gdzie znajdował się pokój ojca. Podszedł do drzwi i zastanawiał się, jak przeprosić za swoje zachowanie.
Gdy zajrzał do środka, zobaczył, że łóżko ojca jest puste.
Zaniepokojony udał się do gabinetu lekarskiego. Przy drzwiach spotkał lekarza, który powiedział spokojnym głosem:
„Zrobiliśmy, co w naszej mocy, ale niestety nie udało się go uratować. Zmarł. Ostatnie, co powiedział, to że jest bardzo zawiedziony.
Marzył o tym, by ostatnie chwile życia spędzić w swoim domu, tam, gdzie zawsze czuł się najlepiej.”