Uwielbiany polski dziennikarz zawieszony! To co powiedział nie mieści się w głowie
To, co powiedział jeden z dziennikarzy w trakcie programu emitowanego w telewizji, wprawiło wszystkich w osłupienie.
Takie słowa nie powinny paść, a mężczyzna poniósł już konsekwencje i został zawieszony w swoich obowiązkach.
Bezmyślny żart może kosztować bardzo wiele, szczególnie gdy zostanie wypowiedziany w przestrzeni publicznej.
„Jest mi strasznie przykro i wstyd, że na naszej antenie padły słowa, które nie powinny paść nigdzie” — napisał dyrektor Canal+ Sport Michał Kołodziejczyk.
We wpisie ogłosił swoją decyzję o zawieszeniu Bartosza Ignacika za słowa, które padły na antenie.
Kibice byli zbulwersowani wypowiedzią znanego dziennikarza, którą usłyszeli w niedzielny wieczór.
Bartosz Ignacik od lat prowadzi program Turbokozak, którego jest pomysłodawcą i autorem.
Jest również znany z udziału w transmisjach z turniejów tenisowych.
Ignacik często żartował na wizji, jednak tym razem jego słowa wywołały falę krytyki.
Do kontrowersyjnej sytuacji doszło w końcowej części niedzielnego programu Turbokozak.
„O co chodzi Mireczku z kablem? Czy oni obniżyli ci pensję, że chcesz się powiesić?” — zapytał Ignacik.
Współpracownik odpowiedział krótko: „Nie, pracuję po staremu. Trzymam operatora na smyczy”.
Nie miało to już znaczenia, ponieważ kontrowersyjne pytanie padło na wizji i oburzyło wielu fanów sportu.
„Wybitny żart, liczę, że autor dumny. Nie wiem, czy to jest bardziej nieodpowiedzialne, czy żenujące” — skomentował Szymon Wojda na platformie X.
Bartosz Ignacik przeprosił za swoje słowa w poniedziałek z samego rana.
„Totalnie głupie, bezmyślne i idiotyczne próbowanie bycia nieśmiesznym z mojej strony, za które PRZEPRASZAM. Absolutnie nikogo nie miałem zamiaru urazić” — napisał dziennikarz.
„To już się niestety nie odstanie, ale jeszcze raz WYBACZCIE…” — dodał w swoim wpisie.
Tego samego dnia Ignacik dowiedział się o decyzji swojego przełożonego.
„Bartek Ignacik został zawieszony w swoich obowiązkach na wizji” — poinformował Michał Kołodziejczyk.
„Jest mi strasznie przykro i wstyd, że na naszej antenie padły słowa, które nie powinny paść nigdzie” — podkreślił dyrektor stacji.
„Razem pomyślimy o następnych krokach” — zakończył swój wpis Kołodziejczyk.