PILNE: W kopalni doszło do wstrząsu, nie żyje górnik. Trwa akcja ratownicza

Osiemset metrów pod ziemią w kopalni węgla kamiennego w Radlinie (woj. śląskie) doszło do wstrząsu, który spowodował poważne konsekwencje.
W wyniku zdarzenia zginął 36-letni górnik, a akcja ratunkowa wciąż trwa.
Liczba poszkodowanych wynosi 11 osób, z czego stan czterech określa się jako ciężki.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek, krótko po godzinie 3 rano, w należącej do Polskiej Grupy Górniczej kopalni Marcel.
Na zagrożonym terenie znajdowało się 29 osób, spośród których znaczna część odniosła obrażenia.
Informacje o podziemnym wstrząsie przekazało RMF FM.
Wstrząs miał miejsce na głębokości 800 metrów w pokładzie 505. Prezes Polskiej Grupy Górniczej Bartosz Kępa potwierdził tragiczny bilans zdarzenia, informując o śmierci jednego z górników oraz o trwających działaniach ratunkowych.
Dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach, Łukasz Pach, podał, że 11 rannych zostało przewiezionych do szpitali w Wodzisławiu Śląskim, Jastrzębiu, Rybniku, a także Sosnowcu, gdzie jednego z pacjentów przetransportowano śmigłowcem.
Stan czterech osób oceniany jest jako ciężki – doznali oni poważnych urazów twarzoczaszki, kończyn i kręgosłupa.
Trwa szczegółowa diagnostyka.
W godzinach porannych rozpoczęto posiedzenie sztabu kryzysowego w kopalni.
Na ten moment brak informacji, czy wstrząsy mogą się powtórzyć.
To nie pierwszy taki incydent w tej kopalni.
Zaledwie miesiąc wcześniej, 20 grudnia 2024 roku, około godziny 22 również doszło do wstrząsu na głębokości 800 metrów podczas eksploatacji jednej ze ścian.
Rannych zostało wówczas trzech górników, którzy na szczęście nie odnieśli poważnych obrażeń.
Wiadomość o zdarzeniu w Radlinie nadeszła kilka dni po tragicznych wydarzeniach w kopalni Knurów-Szczygłowice.
22 stycznia doszło tam do zapalenia metanu, co zmusiło do ewakuacji 44 górników. W wyniku tego zdarzenia 17 osób trafiło do szpitali, z czego sześć w stanie krytycznym.
Trzej górnicy niestety zmarli.
Śledztwo w sprawie wypadku w Radlinie zostało wszczęte przez Prokuraturę Okręgową w Gliwicach.
Dochodzenie prowadzą funkcjonariusze z komendy wojewódzkiej w Katowicach oraz specjaliści z zespołu ds. katastrof, który działa od 2017 roku.