Najnowsze wieści nt. skatowanego Kamilka. Lekarz nie ma wątpliwości
Lekarz z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka im. św. Jana Pawła II w Katowicach nie ukrywa, że medialne doniesienia nie kłamią. Stan chłopczyka jest bardzo ciężki.
„Kamilek każdego dnia walczy o życie” – mówi jeden z lekarzy i zdradza, co działo się z chłopcem, gdy trafił do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka.
Chłopiec miał liczne obrażenia ciała – poparzoną głowę, klatkę piersiową i kończyny.
Kamil był przytomny z rozległymi oparzeniami. W chwili przyjęcia był po wstępnym zaopatrzeniu tych ran przez ratowników i lekarza z pogotowia lotniczego. Rany były brudne, zakażone
Lekarz zdradził, że stan chłopca jest ciężki i Kamil każdego dnia walczy o życie.
Kluczowe dni zaczęły się w momencie przyjęcia Kamilka do szpitala. Każdy dzień to jest bezpośrednia walka o jego życie. Głównie anestezjologów na oddziale intensywnej terapii. Ale jest też i nasza działalność chirurgiczna w postaci zamykania ran oparzeniowych. Te rany są już zagojone, ale pozostaje bardzo ciężki stan ogólny pacjenta
– tłumaczy dr Bulandra.
Dziś media obiegły informacje o ostatnim namaszczeniu Kamilka i o pożegnaniu się ojca z synkiem.
Z Kamilkiem jest bardzo źle. W ostatnich dniach stan skatowanego chłopczyka radykalnie pogorszył się. Artur Topól ojciec Kamilka codziennie jest w szpitalu. W sobotę pożegnał się z synkiem. Dziecko otrzymało ostanie namaszczenie.
Jego biologiczny ojciec wystosował dramatyczny apel, w którym prosi o modlitwę.
– Przy łóżku chłopczyka był ksiądz, lekarze oraz personel. Wszyscy modlili się za Kamilka. Najbliższe dni, godziny decydują o wszystkim. Jadę jutro rano, skoro świt do Kamilka – powiedział w sobotę dziennikowi tata chłopca. Niestety stan Kamila pogarsza się w szybkim tempie.
– Z każdą godziną jest coraz gorzej, serce wydolne jest tylko na 3 procent, mózg jeszcze pracuje… Liczę na cud i proszę o to Boga oraz wszystkich, którym zależy na moim dziecku. Módlmy się o cud i wyprośmy go dla Kamilka – zaapelował.
– Kamilek leży w dużej sali, jest podłączony do aparatury. Lekarze poprosili mnie, bym mówił do synka, że to pomoże. Przytuliłem go. Potrzymałem za rączkę… – relacjonuje tata chłopca. – Kamilku nie zostawiaj nas, czeka na ciebie braciszek, proszę cię synku, tatuś jest przy tobie, Kamilku nie zostawiaj nas – opisuje swoje słowa do dziecka.
– Kamilek płakał, on słyszał, co do niego mówię… Zobaczyłem łzy w jego oczach – dodał wyraźnie poruszony mężczyzna.
Liczę na cud i proszę o to Boga oraz wszystkich, którym zależy na moim dziecku. Módlmy się o cud i wyprośmy go dla Kamilka – mówi Artur Topól z trudem powstrzymując łzy.