Cała Polska trzymała kciuki za skatowanego Kamilka z Częstochowy. Stało się najgorsze
Ośmiolatek z Częstochowy, o którego życie lekarze walczyli od 3 kwietnia, zmarł w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. O śmieci 8-letniego Kamila poinformował rzecznik placówki.
Lekarze z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach do końca liczyli na cud, razem z ojcem Kamilka i jego najbliższymi. Chłopczykowi kibicowała cała Polska.
Bezpośrednią przyczyną ustania funkcji życiowych była postępująca niewydolność wielonarządowa, do której doprowadziła „poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu spowodowane rozległymi, długo nieleczonymi ranami oparzeniowymi”.
27-letni Dawid B. – ojczym Kamilka miał polewać go wrzątkiem i zostawiać na rozgrzanym piecu, a także bić i przypalać papierosami.
„Kamilek otrzymał w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka wszelką możliwą pomoc medyczną. Korzystał z zaawansowanych metod leczenia, m.in. z respiratoterapii, dializoterapii oraz wysokospecjalistycznej aparatury ECMO, zapewniającej wspomaganie krążenia i pozaustrojowe natlenianie krwi. Był pod ciągłą, niezwykle troskliwą opieką naszego personelu medycznego. To wszystko niestety nie wystarczyło, aby uratować chłopca” – czytamy w komunikacie szpitala.
Spoczywaj w pokoju [*]