Sebastian M. wróci do kraju jako wolny człowiek? Wszystko wyszło na jaw

W poniedziałek, 6 listopada Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim podejmie decyzję, czy przyznać list żelazny Sebastianowi M., podejrzanego o spowodowanie wypadku na A1. Zginęła w nim młoda rodzina z dzieckiem. Mężczyzna czeka w Dubaju na decyzję o ekstradycji do Polski.

Pełnomocnik Sebastiana M. mec. Bartosz Tiutiunik wystąpił o tzw. list żelazny dla swojego klienta na kilka godzin przed jego zatrzymaniem w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Przyznanie zatrzymanemu takiego dokumentu oznaczałoby, że po przylocie do Polski nie grozi mu areszt. — Fakt zatrzymania mojego klienta na terenie ZEA nie powoduje, że wniosek o list żelazny nie może zostać rozpatrzony. Nie ma przeszkód ani, by go procedować ani by wydać pozytywną decyzję – mówił “Faktowi” mec. Bartosz Tiutiunik.

Przypomnijmy. Potworna tragedia zdarzyła się 16 września 2023 roku na autostradzie A1. Tego feralnego dnia Sebastian M. miał pędzić swoim BMW z prędkością grubo powyżej 200 km/h. Nagle luksusowe auto 32-latka najechało na kię, którą podróżowali rodzice z 5-letnim synkiem. Wracali do domu z wakacji.

Pojazd ten stanął w płomieniach. Cała trzyosobowa rodzina spaliła się żywcem. Sebastian M. po tragedii zdążył wyjechać z Polski. Był poszukiwany listem gończym. Wpadł 4 października 2023 roku na lotnisku w Dubaju (Zjednoczone Emiraty Arabskie). Został zatrzymany.

List żelazny dawałby Sebastianowi M. możliwość odpowiadania z wolnej stopy. Mężczyzna odmawia powrotu do Polski; utrzymuje, że może nie być obiektywie traktowany, ponieważ w jego sprawę zaangażował się minister sprawiedliwości, a ponadto na skutek komentarzy internautów padł ofiarą hejtu.

Wkrótce więcej informacji.