Wyszło na jaw co 23-letni Dorian zrobił zaraz po brutalnym ataku na 25-latkę w Warszawie
Śledczy nie mają wątpliwości, że to Dorian S. (23 l.) zakatował w Warszawie 25-letnią Lizę. Teraz na jaw wyszło, co zrobił, gdy zostawił konającą dziewczynę w bramie przy ul. Żurawiej. Zachował się, jakby nic się nie stało!
Do ataku na 25-letnią Białorusinkę w Warszawie doszło nad ranem w niedzielę. Liza przechodziła akurat ulicą Żurawią, wracając do domu. Napastnik, Dorian. S., zaciągnął 25-latkę do bramy, dusząc ją i przykładając jej nóż do szyi. Tam pobił ją i zgwałcił. Nagą i nieprzytomną kobietę, leżącą na schodach, znalazł dozorca. Po kilku dniach zmarła w szpitalu.
Dorian S. następnie udał się na zakupy spożywcze, po czym wsiadł do tramwaju i odjechał do mieszkania, w którym mieszkał. Pracownik sklepu w materiale Agnieszki Madejskiej w „Uwadze! TVN” wyznał, że jest wstrząśnięty całą sytuacją.
— Robił zakupy. Mamy monitoring. To jest straszne. Tu go bardzo wyraźnie widać na tych nagraniach. Tej twarzy do końca życia nie zapomnę, oczywiście. W głowie się to nie mieści, że w pół godziny, niecałe po tym wszystkim, wchodzi facet tutaj, który zaciukał kobietę w taki sposób brutalny i kupuje papierosy. Myślę, że nie miał zapalniczki, bo dwóch chłopaków przechodziło. On do nich podszedł, chwilę z nimi rozmawiał. Tak, jakby naprawdę nic się nie stało — powiedział.
Dorian S. tłumaczył potem policji, że chciał tylko swoją ofiarę okraść, ale sprawy wymknęły się spod kontroli.
Dorian S. po ataku na kobietę i zakupach w sklepie udał się do mieszkania na Mokotowie. Jeszcze tego samego dnia wieczorem został zatrzymany przez policję, kiedy wychodził z bloku. Przyznał się do winy i usłyszał zarzuty związane z usiłowaniem zabójstwa kobiety na tle rabunkowym i seksualnym, został zatrzymany w areszcie na trzy miesiące.