Tragiczne wieści po koncercie Metalliki w Warszawie

Branża muzyczna pożegnała Andrzeja Dyjasa, który jeszcze w piątek pracował przy warszawskim koncercie Metalliki.

„Zdążył jeszcze odpalić prąd na Narodowym…” – wspominają współpracownicy, pogrążeni w smutku.

Andrzej Dyjas nie żyje. Informację o jego śmierci potwierdzili współpracownicy z Fotis Sound oraz Concert Backstage.

„Zdążył jeszcze odpalić prąd Metallice na Narodowym” — piszą przyjaciele, pogrążeni w żałobie.

„Z głębokim smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci naszego przyjaciela, Andrzeja Dyjasa.

Był wspaniałym człowiekiem, którego będziemy długo wspominać. Łączymy się z rodziną i bliskimi w bólu i żalu po stracie tak wyjątkowej osoby.

W naszych sercach pozostanie na zawsze!” — piszą przedstawiciele Fotis Sound, firmy zajmującej się nagłaśnianiem eventów, z którą Andrzej Dyjas był związany.

Żegnaj, Andrzeju

— dodają z przejęciem.

Andrzej Dyjas był znaną postacią w branży muzycznej.

Pracował jako specjalista od nagłośnienia i współpracował z wieloma polskimi artystami, między innymi z jedną z najpopularniejszych polskich piosenkarek, sanah.

W najbliższym czasie, 26 lipca, miał pracować przy festiwalu Warsaw Rocks, gdzie miały wystąpić takie zespoły jak Dżem, Europe, czy Scorpions.

5 lipca na Stadionie Narodowym w Warszawie odbył się koncert legendarnego zespołu Metallica.

Andrzej Dyjas był jedną z osób odpowiedzialnych za nagłośnienie podczas tego wydarzenia.

Niedługo po koncercie rockowej kapeli, polska branża muzyczna pogrążyła się w żałobie.

Przyczyna śmierci nagłośnieniowca nie została podana do wiadomości publicznej.

Wiadomo natomiast, że zmarł nagle, gdyż jeszcze w piątek aktywnie pracował przy organizacji koncertu zespołu Metallica.

Jego nagłe odejście wywołało ogromne zaskoczenie.

Śmierć Andrzeja Dyjasa to ogromna strata dla branży muzycznej. Był inspiracją i mentorem dla wielu młodych techników.

Rodzinie i przyjaciołom składamy najszczersze wyrazy współczucia.