To jednak nie mąż zabił Paulinę z „Top Model”? Szokujące nowe wieści
W poniedziałek, 2 września, media obiegła wiadomość o tajemniczej śmierci jednej z uczestniczek programu „Top Model”, Pauliny L., oraz jej męża. Śledztwo w tej sprawie nadal trwa.
Po odnalezieniu ciał Pauliny Lerch (33 lata) i jej męża Sławomira L. (47 lat), śledczy byli przekonani, że mężczyzna najpierw zastrzelił swoją żonę, a następnie popełnił samobójstwo.
Jednak obecnie ta teoria została podważona. Policja, z którą rozmawiał portal „Fakt”, potwierdziła, że wersja ta nie jest już brana pod uwagę.
Ciała Pauliny Lerch i Sławomira L. znaleziono w ich luksusowej rezydencji w Będlewie, niedaleko Stęszewa (woj. wielkopolskie) w niedzielny wieczór, 1 września. Szybko wyszło na jaw, że jedna z ofiar była uczestniczką popularnego programu telewizyjnego „Top Model”.
Jej mąż natomiast miał problemy z prawem i niedawno opuścił areszt. Mieszkańcy wsi, z którymi rozmawiali dziennikarze, opisują go jednak jako miłego, uprzejmego i towarzyskiego człowieka, który nie sprawiał wrażenia gangstera.
Niektórzy twierdzą, że małżeństwo żyło raczej na uboczu, nie angażując się w życie społeczne wsi, przez co niewiele osób ich znało.
— Nie brali udziału w lokalnych inicjatywach. Nawet nie wiedzieliśmy, jak wyglądali — relacjonuje żona sołtysa Będlewa w rozmowie z „Faktem”.
W poniedziałek, 2 września, śledczy informowali, że najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest ten, w którym Sławomir L. najpierw zabił swoją żonę, a potem popełnił samobójstwo.
W pobliżu ciał znaleziono rewolwer, co sugerowało, że oboje zginęli od postrzałów.
Jednak już następnego dnia pojawiły się nowe, zaskakujące informacje.
Sekcja zwłok nie wykazała przyczyn zgonu.
Nie stwierdzono ran postrzałowych, a śledczy zakładają, że rewolweru w ogóle nie użyto.
Niezbędne będą dodatkowe badania
— poinformował młodszy inspektor Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji w rozmowie z „Faktem”.
Portal „Fakt” zadał pytanie, czy w związku z nowymi ustaleniami śledczy nadal uważają, że Sławomir L. zabił swoją żonę, a następnie siebie.
— W tej chwili taki scenariusz nie jest już brany pod uwagę — odpowiedziała osoba zaznajomiona z przebiegiem śledztwa.
Mł. insp. Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu, w rozmowie z „Faktem” ujawnił, że przeprowadzone badania nie pozwoliły na jednoznaczne ustalenie przyczyn śmierci pary.
Brak ran postrzałowych oraz fakt, że rewolwer, który miał być kluczowy w rozwiązaniu tej zagadki, nie został użyty, sprawia, że do wyjaśnienia, co dokładnie wydarzyło się w domu małżeństwa, konieczne są dalsze, specjalistyczne badania.
Para była ostatni raz widziana 25 sierpnia podczas dożynek w pałacu w Będlewie.
Co wydarzyło się po tym czasie, pozostaje zagadką, którą próbują rozwikłać śledczy.