Chłopiec codziennie przynosił schorowanej, samotnej starszej Pani ciepłą zupę. Tego dnia widzi kilku mężczyzn próbujących włamać się do jej domu
Ośmioletni Kyle spędzał trudne dni – matematyka stawała się dla niego coraz większym wyzwaniem, a presja, jaką czuł, zaczynała go przytłaczać.
Po tym, jak nauczycielka skarciła go przed całą klasą, Kyle nie chciał wracać do szkoły i myślał tylko o ucieczce od matematycznych problemów.
Usłyszała go sąsiadka, pani Bennett – sympatyczna starsza pani na wózku inwalidzkim.
„Kyle, co się dzieje? Dlaczego jesteś smutny?” – zapytała troskliwie.
Chłopiec, choć początkowo wahał się, w końcu wyznał jej wszystko: o ocenie z testu, nieukończonej pracy domowej i strachu przed tym, że jego mama dowie się o jego kłopotach.
Pani Bennett słuchała go uważnie, a potem zaproponowała mu nietypową pomoc.
„Może spróbujemy razem zmierzyć się z tą matematyką? Wiesz, kiedyś byłam nauczycielką tego przedmiotu.”
Kyle z początku kręcił nosem – myślał, że dodatkowa nauka zabierze mu czas na zabawę. Jednak pani Bennett miała inny plan: „Możemy się bawić i uczyć jednocześnie.
Jeśli to ci nie odpowiada, przestaniemy. Ale warto spróbować, prawda?”
Tak rozpoczęły się ich regularne spotkania pod wielkim dębem, gdzie spędzali codziennie dwie godziny.
Pani Bennett uczyła Kyle’a na swój własny, kreatywny sposób – przy użyciu zagadek, prostych gier i zabawnych historii. Dzięki temu chłopiec stopniowo przekonywał się do matematyki, a nawet zaczął ją lubić. Po dwóch tygodniach nauki stwierdził z uśmiechem:
„Matematyka nie jest taka zła. Pani Bennett, chciałbym, żeby pani była moją nauczycielką w szkole!”
Kobieta uśmiechnęła się i wzruszyła. „Ja również chciałabym móc dalej uczyć, Kyle, ale z moimi problemami zdrowotnymi jest to coraz trudniejsze.”
Kilka dni później pani Bennett nie pojawiła się na ich spotkaniu.
Kyle długo na nią czekał, a gdy minęła godzina, ruszył do jej domu zaniepokojony. Okazało się, że kobieta zachorowała – miała wysoką gorączkę i była osłabiona.
„Przykro mi, Kyle, nie dam rady uczyć cię przez kilka dni. Mój opiekun wyjechał, a ja muszę poradzić sobie sama.”
Kyle natychmiast pobiegł do domu i opowiedział o wszystkim swojej mamie. Amanda, poruszona historią, szybko przygotowała dla pani Bennett rosół i poprosiła Kyle’a, by go dostarczył.
Od tamtej pory Kyle codziennie przynosił swojej sąsiadce jedzenie i zupę, a pani Bennett była mu za to bardzo wdzięczna.
Dziękowała mu za troskę, często ze wzruszeniem obejmując go i prosząc, by przekazał jej wdzięczność jego mamie.
Pewnego popołudnia, gdy Kyle jak zwykle przyszedł pod jej drzwi, zauważył, że na progu stoi czterech nieznajomych mężczyzn.
Wyglądali podejrzanie – wszyscy byli wysocy, dobrze zbudowani, a jeden z nich próbował kręcić klamką, jakby chciał wejść do środka.
Kyle poczuł przypływ strachu. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie wrócić po pomoc, ale w tym momencie drzwi otworzyły się, a pani Bennett wyszła i powitała przybyłych szerokim uśmiechem.
„Pani Bennett, kim są ci ludzie? Myślałem, że chcą pani zrobić krzywdę!” – powiedział z wyraźnym niepokojem.
Pani Bennett i mężczyźni wybuchnęli śmiechem. „Kyle, to moi dawni uczniowie!
Czasem wpadali na pomysł, by otwierać drzwi w taki głupi sposób, więc teraz próbowali znów tego triku. Nie bój się, przyszli mnie odwiedzić!”
Mężczyźni, dowiedziawszy się, że Kyle codziennie przynosi pani Bennett jedzenie i troszczy się o jej zdrowie, byli pod wrażeniem. Postanowili wynagrodzić mu tę pomoc.
Kilka dni później wrócili i przywieźli nowy rower dla Kyle’a, a jego mamie podarowali samochód, by wyrazić wdzięczność za opiekę nad ich ukochaną nauczycielką.
„To naprawdę niepotrzebne, naprawdę cieszę się, że Kyle może pomagać pani Bennett,” protestowała Amanda, ale mężczyźni byli nieugięci, by nagrodzić ich za okazane serce.
Kyle, zachwycony rowerem, rozmawiał potem z dawnymi uczniami pani Bennett, opowiadając im, jak nauczyła go matematyki w wyjątkowy sposób.
„Czy wiedziałeś, że kiedyś też jej nie znosiła?” – zaśmiał się jeden z mężczyzn.
Kyle spojrzał zdziwiony. „Naprawdę? Pani Bennett, pani nie lubiła matematyki?”
„To prawda,” odpowiedziała, z uśmiechem wspominając dawne czasy.
„Gdy chodziłam do szkoły, miałam z tym przedmiotem ogromny problem, ale postanowiłam go zrozumieć na własnych zasadach i zaczęłam uczyć matematyki w bardziej interesujący sposób.
Dzięki temu, gdy zostałam nauczycielką, potrafiłam sprawić, że moi uczniowie ją polubili – tak jak ty, Kyle.”
Chłopiec uśmiechnął się i zrozumiał, że czasem wystarczy wyjątkowy nauczyciel, by zmienić nasze podejście do rzeczy, których wcześniej nie znosiliśmy.
Jeśli historia Ci się spodobała prosimy o udostępnienie na Facebooku!:)