Czarna seria… Nie żyje świetny polski aktor. Grał w uwielbianym serialu
W piątek, 25 października, zmarł jeden z wybitnych twórców polskiego teatru lalkowego, Zdzisław Kordecki. Aktor, mający 87 lat, odszedł w szpitalu.
Znany ze swojej miłości do książek i radia, Kordecki był osobą stroniącą od telewizji – z tego względu widzowie polskich seriali mogą go pamiętać jedynie z występu w popularnym serialu „Lokatorzy”.
Zdzisław Kordecki ukończył Oddział Lalkarski przy Wydziale Aktorskim PWST w Krakowie, rozpoczynając tym samym karierę trwającą siedem dekad, głównie na deskach teatrów w całym kraju, z których szczególne miejsce zajmował teatr lalkarski.
Po studiach pracował w teatrach w różnych miastach, m.in. w Teatrze im. Bogusławskiego w Kaliszu, Teatrze Wybrzeże w Gdańsku, Teatrze Ziemi Pomorskiej w Grudziądzu oraz w Teatrze Rapsodycznym w Krakowie.
Jego najbardziej aktywny okres zawodowy przypadł na lata 60., kiedy występował także w Bielsku-Białej, Gnieźnie i Kielcach.
W kolejnych dekadach współpracował z teatrami w Bydgoszczy, Białymstoku i Częstochowie, gdzie występował do 1984 roku, a później również w Teatrze Dramatycznym w Słupsku i Elblągu.
Życie zawodowe Kordeckiego koncentrowało się na scenie, stąd jego dorobek telewizyjny ogranicza się do epizodycznej roli w serialu „Lokatorzy”, gdzie wcielił się w męża niezadowolonej klientki lokalu gastronomicznego prowadzonego przez bohatera granego przez Michała Lesienia.
Informację o śmierci aktora przekazał jego przyjaciel. Kilka lat wcześniej, w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim”, Kordecki opowiadał o swoim zamiłowaniu do radia, szczególnie Programu 2 Polskiego Radia, oraz literatury.
Mimo posiadania w mieszkaniu dwóch telewizorów, żaden z nich nie był podłączony – służyły mu one jako półki na książki.
— Z nastaniem cyfryzacji podjąłem decyzję, by nie podłączać telewizji. Dostałem dekoder, ale nie działał. I dobrze – wyznał artysta.
– Nie czuję potrzeby oglądania telewizji, a jeśli coś mnie zainteresuje, na przykład jakiś spektakl, oglądam go u znajomych. W zamian „siedzę” w radiu i w książkach, które wciąż kupuję.
Po śmierci znajdą mnie pewnie przygniecionego stosami tomów albo gazet, które również archiwizuję – dodał z humorem Kordecki, nawiązując do swojej pasji czytelniczej, która nieprzerwanie towarzyszyła mu przez całe życie.