Gdzie znaleziono zwłoki Tadeusza Dudy? Poruszające wieści

We wtorek policja potwierdziła informację o śmierci Tadeusza Dudy.
Mężczyzna, którego podejrzewano o dokonanie jednej z najbardziej wstrząsających zbrodni ostatnich lat, został odnaleziony martwy z raną postrzałową głowy.
Służby przedstawiły kolejne szczegóły dotyczące tej sprawy.
Co udało się ustalić?
1 lipca, we wtorek, policjanci potwierdzili, że zwłoki odkryte w lesie należą do 57-letniego Tadeusza Dudy.
Ciało zlokalizowano około trzech kilometrów od miejsca, gdzie prowadzono działania operacyjne, w niewielkiej odległości od leśnej drogi.
Jak przekazała policja, ten rejon był regularnie sprawdzany, a obecność radiowozu nie była przypadkowa.
Zwłoki znajdowały się kilkanaście metrów od drogi, co wskazuje, że obszar był pod stałym nadzorem.
Obok ciała odnaleziono broń palną, co sugeruje, że Tadeusz Duda mógł targnąć się na własne życie.
Śledczy jednak nie zamykają się na inne scenariusze.
Obecnie trwa dokładna analiza miejsca, w którym znaleziono ciało.
Na ten moment nie ustalono jeszcze precyzyjnie, kiedy nastąpiła śmierć.
Komendant Michał Bednarek zaznaczył, że do zgonu mogło dojść w dniu odnalezienia zwłok.
Według jego relacji nie odnotowano zgłoszeń dotyczących odgłosów strzałów, choć przy ciele zabezpieczono broń palną.
Poszukiwania Tadeusza Dudy były jedną z największych operacji policyjnych ostatnich lat.
W działaniach brało udział 840 funkcjonariuszy – w tym jednostki antyterrorystyczne, żołnierze, psy tropiące, śmigłowce oraz nowoczesny sprzęt, taki jak drony.
Akcja rozpoczęła się w piątek 27 czerwca i trwała nieprzerwanie.
Do tragicznych wydarzeń doszło właśnie tego dnia – w piątek 27 czerwca. Tadeusz Duda miał wedrzeć się na teren posesji swojej córki Justyny w Starej Wsi i otworzyć ogień do osób przebywających w domu.
W wyniku ataku zginęli Justyna oraz jej mąż Zbigniew.
Ich roczna córka przeżyła – jej życie ocaliła matka, która trzymała ją w ramionach w momencie ataku.
Ranna została również teściowa sprawcy, która odniosła poważne obrażenia.
– Otworzyłem drzwi, a bratowa biegła z dzieckiem, była postrzelona w lewe ramię.
Udało mi się przejąć dziecko, ale ona upadła mi pod nogami.
Dziewczynka była cała, miała jedynie krew na nodze – opowiadał w programie „Uwaga” TVN brat zamordowanego Zbigniewa.