Nie żyje aktor polskich hitów. Zginął w tragicznych okolicznościach

Smutne wieści dotarły w sobotę do polskich i ukraińskich fanów kina i telewizji. Jakiw Tkaczenko, znakomity ukraiński aktor, zginął w tragicznych okolicznościach podczas walk na froncie.

Informację o jego śmierci przekazał portal Ukraińska Prawda, powołując się na słowa reżysera Ołesia Sanina, który wspominał go jako „prawdziwego rycerza i przyjaciela”.

Tkaczenko był aktorem wszechstronnym i cenionym zarówno na Ukrainie, jak i za granicą. W swojej karierze zagrał w wielu znaczących produkcjach, m.in. w filmach „Czerwony” (2017) i „Dowbusz” (2023). Polscy widzowie mogli go zobaczyć w serialu „Wataha”, gdzie wcielił się w jedną z charakterystycznych postaci.

Wystąpił także w międzynarodowych projektach, takich jak „Obywatel Jones” (2019) w reżyserii Agnieszki Holland oraz w hollywoodzkim filmie „Bękarty wojny”.

Jego talent, charyzma i zaangażowanie sprawiały, że wyróżniał się w każdej roli, przyciągając uwagę widzów i zdobywając uznanie krytyków.

Na początku rosyjskiej inwazji w 2022 roku Jakiw Tkaczenko postanowił wstąpić do jednostki obrony terytorialnej w swoim rodzinnym mieście Dniepr.

Decyzja ta była wyrazem jego patriotyzmu i gotowości do obrony ojczyzny. Wkrótce znalazł się na froncie, walcząc w obwodzie donieckim, gdzie dwukrotnie został ranny.

Mimo to nie poddał się i kontynuował służbę. W jednym z wywiadów przyznał: „Będę w wojsku tak długo, jak długo będzie trwała wojna.” Jego słowa stały się symbolem determinacji i niezłomności ukraińskich żołnierzy.

Reżyser Ołeś Sanin, który znał Tkaczenkę osobiście, wspominał go z głębokim żalem.

„Rozmawialiśmy dwa dni temu. Był jednym z najbardziej utalentowanych aktorów na Ukrainie.

Prawdziwy rycerz, prawdziwy przyjaciel. Składam najszczersze kondolencje rodzinie i przyjaciołom Jakiwa. Sława bohaterom” – napisał w komentarzu, który został szeroko cytowany przez ukraińskie media.

Śmierć Tkaczenki to kolejny tragiczny przykład ceny, jaką Ukraina płaci za swoją walkę o wolność.

Jego życie, przepełnione pasją do aktorstwa i oddaniem dla ojczyzny, jest dowodem na to, jak głęboko wojna dotyka ludzi, którzy mają wiele do zaoferowania światu.

W czasie, gdy informacja o jego śmierci obiegła media, Ukraina zmagała się z kolejnym falą ataków. Rosyjskie siły przeprowadziły w nocy z piątku na sobotę masowy nalot za pomocą 132 dronów Shahed.

Ukraińska obrona zestrzeliła 58 z nich, a kolejne 72 unieszkodliwiono za pomocą systemów obrony radioelektronicznej.

Ataki te były wymierzone w infrastrukturę energetyczną, co szczególnie w zimowym okresie stanowi poważne zagrożenie dla ludności cywilnej.

W Kijowie, gdzie również odnotowano ataki, mieszkańcy musieli szukać schronienia na stacjach metra.

Jeden z kijowian, Ołeksij, opowiadał Polskiemu Radiu, że zimą liczba alarmów lotniczych wzrasta, a życie w takich warunkach staje się coraz trudniejsze.

W nocy nad stolicą leciało 10 dronów, z których wszystkie zostały zestrzelone przez ukraińską obronę.

Tragiczna śmierć Jakiwa Tkaczenki, w połączeniu z rosnącą skalą ataków, ukazuje dramatyzm sytuacji, w jakiej znalazła się Ukraina.

Jego historia jest przypomnieniem o ogromnym poświęceniu, jakie codziennie ponoszą ludzie w obliczu rosyjskiej agresji.

Wspomnienie o nim pozostanie żywe zarówno w sercach widzów, którzy podziwiali jego talent, jak i w pamięci tych, którzy walczyli u jego boku.