Nie żyje świetny aktor. Polacy uwielbiają serial w którym grał

Świat filmu i telewizji pożegnał Alana Rachinsa, znanego i cenionego aktora, który zyskał popularność dzięki niezapomnianym rolom w serialach takich jak L.A. Law oraz Dharma & Greg.

Rachins zmarł 2 listopada w wieku 82 lat, a informację o jego odejściu przekazała mediom jego żona, aktorka Joanna Frank.

Aktor odszedł spokojnie we śnie w szpitalu Cedars-Sinai Medical Center w Los Angeles, po zmaganiach z niewydolnością serca.

Rachins był postacią wyjątkową w hollywoodzkim środowisku, a jego śmierć wywołała falę wspomnień i kondolencji od kolegów z branży, fanów oraz współpracowników.

Przez osiem sezonów wcielał się w rolę Douglasa Brackmana Jr. w popularnym serialu L.A. Law, prawnika o złożonym charakterze, który stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych bohaterów tego programu.

Serial emitowany przez 20th Century Fox zyskał status kultowego, a Rachins wystąpił niemal we wszystkich z 172 odcinków.

Za rolę Brackmana w 1988 roku otrzymał nominacje do prestiżowych nagród Emmy oraz Złotego Globu, co podkreśliło jego wyjątkowy wkład w sukces produkcji.

Po zakończeniu L.A. Law Rachins kontynuował karierę, angażując się w nowe projekty, z których jednym z najważniejszych była rola Larry’ego Finkelsteina w serialu Dharma & Greg.

Grał ekscentrycznego ojca głównej bohaterki Dharmy, co nadało serialowi wyjątkowy humor i charakter.

Występował w nim przez pięć sezonów, od 1997 do 2002 roku, stając się ulubieńcem widzów dzięki nietuzinkowej osobowości swojego bohatera.

Po jego śmierci media społecznościowe zapełniły się wyrazami żalu i wspomnieniami od osób, które miały okazję z nim pracować oraz od jego wiernych fanów.

Alan Rachins pozostanie w pamięci jako nie tylko znakomity aktor, ale również człowiek pełen ciepła i oddania swojej pracy.

Jego odejście to ogromna strata dla świata filmu, który żegna artystę o wielkim talencie i imponującym dorobku zawodowym.