Ojciec zostawił mnie i mamę gdy miałem 5 lat. Teraz po 35 latach stanął w moich drzwiach
Kiedy miałem pięć lat, po prostu zniknął. Moja mama nigdy nie mówiła mi o nim zbyt wiele.
Nauczyłem się żyć bez jego obecności, pogodziłem się z myślą, że pewne rzeczy są poza moim zasięgiem.
Nie tęskniłem za nim, nie wyobrażałem sobie, że któregoś dnia go zobaczę.
Po prostu był dla mnie kimś, kto nie istniał.
Aż do dnia, gdy po 35 latach stanął w drzwiach mojego domu.
Był stary, zmęczony, a w jego oczach dostrzegłem coś, czego nie umiałem nazwać.
Może to było poczucie winy?
A może bezczelność kogoś, kto wchodzi w życie, jakby miał do niego pełne prawo?
Patrzył na mnie, jakby chciał mnie rozpoznać, jakby sprawdzał, czy widzi w mojej twarzy coś znajomego.
– Cześć, Adam – powiedział, jakbyśmy widzieli się wczoraj.
Nie odpowiedziałem od razu.
Stałem w bezruchu, próbując zrozumieć, co tak naprawdę się dzieje.
Przez lata myślałem, że jeśli kiedykolwiek się pojawi, to z przeprosinami. Może z jakimś wytłumaczeniem.
Ale jego spojrzenie było inne. Nieprzyjemne.
– Czego chcesz? – zapytałem w końcu, a mój głos był twardszy, niż się spodziewałem.
Przez chwilę milczał. Potem spuścił wzrok.
– Potrzebuję twojej pomocy – powiedział.
Prychnąłem pod nosem. Pomocy? Po tylu latach?
To jakiś kiepski żart. Chciałem go wyrzucić, zamknąć drzwi i wrócić do życia, w którym nie istniał.
– Potrzebuję nerki – dodał po chwili.
Poczułem, jak krew odpływa mi z twarzy.
Otworzyłem usta, ale nie wiedziałem, co powiedzieć.
Przez moment wydawało mi się, że się przesłyszałem. Jednak jego wyraz twarzy mówił wszystko.
– Żartujesz sobie ze mnie? – wysyczałem.
– Nie. Jestem chory. Lekarze mówią, że mam niewiele czasu.
Jesteś moim jedynym synem, więc… jesteś moją jedyną szansą.
Stałem tam, wpatrując się w niego, jakby nagle stał się obcym człowiekiem – choć prawda była taka, że zawsze nim był. Żądał czegoś, czego nie mogłem mu dać.
Nie po tym wszystkim.
Nie po latach milczenia. Nie po tym, jak mnie zostawił.
– Nie. – To jedno słowo było wszystkim, co mogłem mu dać.
Zamknąłem drzwi, zanim zdążył coś powiedzieć.
Oparłem się o nie i zacząłem ciężko oddychać.
Nie czułem satysfakcji.
Nie czułem też żalu. Była tylko pustka, taka sama, jaką zostawił po sobie lata temu.