Opiekunka Pana Jerzego przerwała milczenie, wyjawiła całą prawdę o Karolu Nawrockim

Opiekunka pana Jerzego, który przez dwanaście miesięcy zmagał się z ogromnym ubóstwem będąc formalnie pod opieką Karola Nawrockiego, zdecydowała się ujawnić szczegóły, które mogą diametralnie zmienić spojrzenie na całą sytuację.
W rozmowie z dziennikarzami Onetu, Anna Kanigowska w ostrych słowach krytykuje kandydata na urząd prezydenta, zarzucając mu całkowite zlekceważenie obowiązków wobec starszego mężczyzny, którego mieszkanie przejął.
Opowiedziana przez nią historia jest pełna dramatyzmu, a formułowane wobec Nawrockiego zarzuty mają poważny charakter.
– Poza przejęciem lokalu nie zrobił absolutnie nic – mówi stanowczo Anna Kanigowska, opiekunka pana Jerzego.
Z jej relacji wynika, że przez cały okres, gdy opiekowała się seniorem, Nawrocki nie okazał żadnego zainteresowania jego losem.
Podkreśla, że kandydat nie wykazywał żadnej troski o sytuację życiową ani zdrowotną pana Jerzego.
Mimo zapewnień, że senior jest pod ich opieką, Nawroccy przez cały rok nie skontaktowali się z nim ani razu.
Kanigowska twierdzi, że to ona oraz państwowe instytucje zapewniały mu przetrwanie – dostarczając jedzenie, płacąc rachunki oraz pokrywając inne bieżące koszty.
Według niej Nawrocki nie spełnił żadnych obowiązków wynikających z umowy opieki, a jedynym jego celem było przejęcie lokalu starszego pana.
Jak relacjonuje opiekunka, przez cały czas, gdy to ona sprawowała opiekę, Nawrocki nie odwiedził ani razu mieszkania, nie pomógł w codziennym funkcjonowaniu ani nie interesował się losem seniora.
Z opowieści Kanigowskiej wynika, że pan Jerzy egzystował w ekstremalnych warunkach – jego mieszkanie było skromnie urządzone i brakowało w nim podstawowych rzeczy potrzebnych do normalnego życia.
– W środku znajdowało się stare meblościankowe wyposażenie, niewielki stół, dwa krzesła, wersalka, telewizor oraz przestarzały komputer – mówi Kanigowska w rozmowie z Onetem.
Senior utrzymywał się jedynie z zasiłków i wsparcia MOPR.
Bez paczek żywnościowych i zakupów dostarczanych przez opiekunkę, byłby całkowicie pozbawiony środków do życia.
Brak prądu w mieszkaniu uniemożliwiał mu korzystanie z podstawowych udogodnień, co czyniło go całkowicie zależnym od pomocy z zewnątrz.
Nawrocki, który miał być odpowiedzialny za opiekę, według opiekunki nie zrobił nic, by poprawić sytuację podopiecznego.
Chociaż lokal został formalnie przekazany Nawrockim w zamian za sprawowanie opieki, to – jak zaznacza Kanigowska – tylko dzięki interwencji instytucji publicznych i jej osobistemu zaangażowaniu pan Jerzy zdołał przetrwać.
– Gdyby nie wsparcie MOPR i moje zakupy, nie miałby co jeść – mówi Kanigowska, podkreślając, że Nawrocki nie wywiązał się z żadnych zobowiązań i zostawił starszego człowieka w skrajnym ubóstwie.
Choć stał się właścicielem mieszkania, nie udzielił seniorowi żadnej realnej pomocy ani nie zatroszczył się o jego potrzeby, pozostawiając go w samotności i zapomnieniu.
Na słowa Karola Nawrockiego, który publicznie stwierdził, że zajmował się panem Jerzym, Anna Kanigowska zareagowała oburzeniem.
– Zalała mnie krew, gdy to usłyszałam. To są kompletne bzdury – mówi z emocjami opiekunka.
Podkreśla, że w czasie, gdy senior potrzebował pomocy, Nawrocki był całkowicie nieobecny, a wszystkie wydatki – w tym również te na lekarstwa – ponosiła ona sama.
Zdaniem Kanigowskiej, cała sytuacja była celowo rozplanowanym działaniem, mającym na celu zdobycie lokalu kosztem zaniedbania obowiązków wobec potrzebującego.
Wszystko zaczęło się od przejęcia nieruchomości, po czym zapomniano o obietnicach pomocy.
W jej oczach działania Nawrockiego są przykładem instrumentalnego wykorzystania osoby w trudnej sytuacji – człowieka, który zamiast uzyskać wsparcie, został całkowicie pozostawiony sam sobie.