Piłkarz zginął w płomieniach… Koszmarny wypadek na autostradzie

Z południa Europy napłynęły tragiczne wieści.

Jose Manuel Rodriguez Rojas, znany jako Chapi, zawodnik hiszpańskich niższych lig, zginął w wypadku samochodowym.

Miał zaledwie 30 lat. Informację o jego śmierci przekazał klub, w którym grał.

Według hiszpańskich mediów, takich jak dziennik Marca, dramatyczne zdarzenie miało miejsce w niedzielę, 17 listopada, na 33. kilometrze autostrady A-394.

Około godziny 20:30 samochód prowadzony przez piłkarza niespodziewanie zjechał z drogi.

Świadkowie zdarzenia relacjonowali, że pojazd zatrzymał się około 30 metrów od pobocza, po czym stanął w płomieniach.

Na miejsce natychmiast wezwano straż pożarną, Gwardię Cywilną oraz pogotowie ratunkowe.

Pomimo szybkiej interwencji służb, Jose Manuel Rodriguez Rojas zmarł na miejscu.

Jego śmierć potwierdził El Club Palmar Vereda Real, drużyna, w której występował. Klub, na co dzień grający w regionalnych rozgrywkach Andaluzji, wyraził głęboki żal po stracie zawodnika.

„Wciąż trudno nam uwierzyć w to, co się stało. Opłakujemy stratę naszego kolegi i przyjaciela, Chapiego. Był człowiekiem, który potrafił błyszczeć zarówno na boisku, jak i w życiu codziennym.

Jego charyzma, niegasnąca energia i wieczny uśmiech sprawiały, że przebywanie z nim było prawdziwą radością” – napisał klub w oficjalnym komunikacie.

„Chapi był dla nas kimś więcej niż tylko zawodnikiem. Był sercem naszej drużyny, częścią rodziny. Jego wyjątkowy charakter i sposób bycia sprawiały, że wszyscy go kochali.

Zawsze powtarzał, że jest 'najlepszy’, i właśnie takim chcemy go zapamiętać: najlepszym kolegą, przyjacielem, wzorem miłości do sportu” – dodano w pożegnaniu. Klub złożył również kondolencje rodzinie i bliskim piłkarza.

Śmierć Chapiego jest bolesną stratą dla lokalnej społeczności piłkarskiej i wszystkich, którzy mieli okazję go znać.