Pokazali co ludzie oddają w darach dla powodzian. „W głowie się nie mieści”

Gdy południową Polskę dotknęła powódź, mieszkańcy całego kraju ruszyli, by pomóc poszkodowanym, dostarczając im niezbędne artykuły.

W trudnych chwilach Polacy jak zawsze pokazali swoją solidarność, a zamiast fali wody, dotknięte rejony zalała fala darów.

Niestety, nie wszyscy darczyńcy wykazali się rozsądkiem.

Wolontariusz ze Stronia Śląskiego nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył w paczkach przeznaczonych dla ofiar.

Pomoc udzielana osobom dotkniętym katastrofą naturalną była bezcenna. Niestety, niektórzy darczyńcy bardziej chcieli opróżnić swoje szafy niż realnie wesprzeć potrzebujących.

Jeden z wolontariuszy z Stronia Śląskiego był w szoku, gdy zobaczył, co przyniesiono dla najmłodszych powodzian. To jednak nie pierwszy raz, kiedy spotkano się z taką sytuacją.

Na Dolnym Śląsku, Opolszczyźnie i Śląsku, które najbardziej ucierpiały w wyniku powodzi, od kilku dni pracują liczne grupy wolontariuszy, starając się pomóc w naprawie szkód.

Do tych regionów trafiają transporty z darami z całego kraju — żywność, odzież, a także sprzęt niezbędny do usuwania skutków powodzi, taki jak łopaty, rękawice, agregaty prądotwórcze i osuszacze.

Wsparcie, które napływa od zwykłych obywateli solidaryzujących się z ofiarami kataklizmu, jest nieocenione. Jednak nie zawsze osoby ofiarujące pomoc kierują się zdrowym rozsądkiem.

Czasem zdarza się, że ludzie traktują zbiórki jako okazję do pozbycia się niepotrzebnych przedmiotów.

Marek Bartosiewicz, wolontariusz ze Stronia Śląskiego, natknął się na takie przypadki podczas sortowania darów.

Na nagraniach udostępnionych w mediach społecznościowych Bartosiewicz pokazał przykłady przedmiotów, które trafiły do zbiórki. Wśród nich znalazła się komunijna alba, zardzewiałe łopaty oraz uszkodzone widły.

— Proszę państwa, nie róbmy sobie żartów.

Komunie są w maju, a te przedmioty są teraz kompletnie bezużyteczne — mówi wyraźnie zirytowany wolontariusz, pokazując szatę komunijną.

— Tak nie może to wyglądać. Ktoś podarował widły, ale one są zniszczone i nie nadają się do pracy. Podobnie ta łopata — jest w fatalnym stanie.

Mamy tysiące łopat, więc proszę, nie przynoście starych, bezużytecznych rzeczy. Nie dawajcie ubrań w złym stanie ani uszkodzonych narzędzi, które mogą stanowić zagrożenie — apeluje Bartosiewicz, pokazując zniszczone przedmioty.

W komentarzach pod filmami pojawiły się relacje innych organizatorów zbiórek.

„Ktoś przyniósł strój Harry’ego Pottera”, „W Szczecinie dostaliśmy suknie ślubne”, „Kiedyś ktoś przywiózł poprzepalane firanki i brudne obrusy”, „Ukraińcom wysyłano płetwy, więc teraz nic mnie już nie dziwi” — pisali internauci, potwierdzając, że takie przypadki niestety nie są rzadkością.