Prezenterka zapomniała, że jest NA ŻYWO
Audrey Fleurot powraca na ekrany w czwartek wieczorem w nowym, piątym sezonie serialu „HPI”, który jednocześnie będzie jego finałową odsłoną.
W rozmowie z magazynem „Télé 2 Semaines” aktorka podzieliła się ciekawostką dotyczącą kulis pracy na planie.
Nowy sezon serialu „HPI” startuje 15 maja na antenie TF1, a Audrey Fleurot ponownie wciela się w postać Morgane Alvaro.
Jej bohaterka, jako policyjna konsultantka z Lille, musi odnaleźć się w nowej sytuacji życiowej związanej z macierzyństwem.
Wspólnie z Adamem Karadecem, granym przez Mehdiego Nebbou, wychowują dziecko o imieniu Léo.
Choć mieszkają razem, codzienność opieki nad niemowlęciem mocno wpływa na ich zdolność do skupienia się na prowadzonych dochodzeniach.
Z tego powodu pojawiło się pytanie, czy obecność dziecka na planie nie stanowiła wyzwania dla samych aktorów.
Audrey Fleurot w rozmowie przyznała, że w rolę małego Léo wcieliło się nie jedno, lecz kilka dzieci.
Jak wyjaśniła, wykorzystano aż sześć niemowląt, ponieważ żadne z nich nie mogło pracować zbyt długo, co wymuszało system rotacyjny.
Jedno z dzieci pojawiało się częściej niż pozostałe, ponieważ było spokojniejsze i lepiej znosiło obecność na planie.
Aktorka dodała z uśmiechem, że przy uważniejszym oglądaniu można dostrzec momenty, w których z jednej sceny do drugiej dziecko się zmienia.
Wywiad był także okazją, by Audrey Fleurot wypowiedziała się na temat końca serialu i pożegnania z rolą Morgane.
Podkreśliła, że nie ma skłonności do nostalgii, ale jest świadoma, że ta postać dała jej niezwykłą swobodę, jakiej być może już nigdy nie zazna.
Pierwszy epizod ostatniego sezonu zostanie pokazany dziś wieczorem o godzinie 21:10 na TF1, po którym widzowie zobaczą jeszcze dwa powtórkowe odcinki.
Stacja zdecydowała się nie emitować dwóch premierowych części jednego wieczoru, w odróżnieniu od schematu znanego z innych seriali, jak „Sam” czy „The Negotiator”.