Przełom w poszkuwianiach ojca zamordowanego 6-latka! Znaleziono jego plecak
W jednym ze zbiorników wodnych znaleziono plecak Grzegorza Borysa, a w środku pieniądze – przekazało anonimowe źródło z Żandarmerii Wojskowej. To już kolejny dzień poszukiwań 44-latka podejrzanego o zabójstwo 6-letniego syna. W poniedziałek Interpol wystawił za nim czerwoną notę.
Jak dowiedzieli się dziennikarze WP, w poniedziałek (30 października) przy jednym ze zbiorników wodnych funkcjonariusze znaleźli plecak, który prawdopodobnie należy do poszukiwanego. Były w nim m.in. pieniądze. – Służby podjęły decyzję o przeszukaniu zbiornika wodnego również przy wykorzystaniu specjalistycznego sprzętu. Na tym terenie znajduje się więcej zbiorników, które zostaną przeszukane w następnej kolejności – powiedział anonimowo jeden z funkcjonariuszy Żandarmerii Wojskowej.
„Nieoficjalnie, może to być niewielkie jezioro znajdujące się w pobliżu osiedla, gdzie doszło do zbrodni. W poniedziałek około południa znaczna część służb – w tym policjanci z psami gończymi, płetwonurkowie i strażacy z łodzią – przeniosła się właśnie w to miejsce” – poinformowała Wirtualna Polska.
Nie wykluczamy, że pozostawiony plecak ma zmylić poszukiwania i sugerować samobójstwo przez utopienie. Na tym etapie niczego nie możemy wykluczyć – przekazało źródło WP.
Przypomnijmy, że od poprzedniego piątku, od momentu zgłoszenia, trwa akcja poszukiwawcza za podejrzewanym o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem mężczyzną 44-letnim Grzegorzem Borysem. Już na tę chwilę nad zatrzymaniem tego mężczyzny pracuje blisko 1000 funkcjonariuszy. To nie tylko policjanci, ale również żołnierze, strażnicy leśni, strażacy oraz te grupy poszukiwawcze, na które zawsze możemy liczyć, gdy trwają poszukiwania.
Mężczyzna podejrzewany jest o zabójstwo swojego 6-letniego syna. Mężczyzna miał zabić dziecko z zimną krwią w piątek, 20 października po godz. 6 rano. Zadał Olusiowi ciosy nożem w szyję. Maleńki chłopczyk się wykrwawił. Bezwładne ciało dziecka znalazła mama. Było to ok. godz. 10.
“Fakt” ustalił, że kobieta wróciła do domu z pracy, do której poszła wczesnym rankiem.
– Pani Karolina poszła do pracy, ale najwyraźniej przeczuwała, że może stać się coś złego, bo coś ją tchnęło, żeby wrócić do domu, chciała zapobiec tragedii, ale w domu znalazła już ciało synka – powiedział dla portalu Fakt informator, który zna kulisy śledztwa.
W akcję poszukiwawczą zaangażowanych jest blisko tysiąc osób. Są to funkcjonariusze policji z całego Pomorza, Łodzi, Poznania, Bydgoszczy, Olsztyna, Żandarmeria Wojskowa, Marynarka Wojenna, leśnicy, strażacy i grupy poszukiwawcze.
– W nocy w akcji wykorzystywano psy tropiące i kamery termowizyjne. Przeczesywane były lasy. Pracowali również przewodnicy z psami patrolowo-tropiącymi, a także nurkowie, którzy sprawdzali wytypowane zbiorniki wodne. Ciągle weryfikujemy też przekazywane nam informacje na temat tego mężczyzny – mówi komisarz Karina Kamińska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
Wkrótce więcej informacji