Sąsiad zbudował dom zbyt blisko naszego podwórka. Oto jak się zemściliśmy

Po zakupie wymarzonego domu młoda para z Tuluzy szybko zdała sobie sprawę, że ich szczęście może nie potrwać długo.

Tuż po przeprowadzce natknęli się na niespodziewany problem, który skutecznie zamienił ich nowy początek w źródło frustracji i bezsilności.

Zaledwie dzień po zapewnieniach agenta nieruchomości, że wszystko jest w idealnym porządku, podczas ostatecznego podpisywania dokumentów i przekazania kluczy, Cyrielle i jej partner Matthias odkryli, że na granicy ich działki pojawił się nowy mur.

Został on wzniesiony niemalże na styk z ich domem – zaledwie 3 centymetry od okien znajdujących się z tyłu budynku. Jak relacjonuje Cyrielle w rozmowie z LaDépêche.fr, byli w szoku.

Początkowo chcieli zrezygnować z zakupu, ale notariusz wyjaśnił, że jedyna opcja to zapłacenie 20 tysięcy euro w ramach kosztów notarialnych albo sprzedaż nieruchomości poprzedniemu właścicielowi.

Para nie miała wyjścia i musiała się pogodzić z niechcianą sytuacją.

Zaniepokojeni tą nietypową bliskością nowej zabudowy, właściciele postanowili zrozumieć, jak w ogóle mogło dojść do takiej sytuacji.

Cyrielle zaczęła drążyć temat i natrafiła na niepokojące informacje.

Okazało się, że ich sąsiad jakiś czas wcześniej złożył wniosek o budowę budynku z przeznaczeniem na gabinet medyczny – i to na działce, która wcześniej była zakwalifikowana jako teren zielony, a więc formalnie wyłączony z możliwości zabudowy.

Władze miejskie, zaniepokojone brakiem lekarzy w okolicy, wyraziły zgodę na tę inwestycję, pod pewnymi warunkami.

Jednak rzeczywistość szybko ujawniła, że założenia projektowe różniły się od tego, co faktycznie powstało. Zamiast przychodni, sąsiad wznieśli lokal użytkowy, którego funkcja i forma odbiegają od pierwotnych deklaracji.

Dla Cyrielle i Matthiasa oznaczało to nie tylko poczucie oszukania, ale i realne problemy z eksploatacją domu.

Od momentu wybudowania sąsiedniego obiektu para zauważyła, że ich dom zaczął mieć poważne problemy z wilgocią.

Matthias tłumaczy, że nowy budynek tak ściśle przylega do ich ściany, iż uniemożliwia prawidłowe odprowadzanie wody deszczowej.

„Podczas intensywnych opadów woda nie ma gdzie odpłynąć, co powoduje, że nasza podłoga wchłania wilgoć” – tłumaczy.

Od dwóch lat zmagają się z narastającym zawilgoceniem, które niszczy ich dom i wpływa na komfort życia.

Zdesperowani właściciele postanowili zgłosić sprawę do odpowiednich instytucji, licząc na pomoc i interwencję. Złożyli oficjalną skargę zarówno przeciwko sąsiadowi, jak i w urzędzie miasta.

Niestety, jak dotąd, nie doczekali się żadnej odpowiedzi.

Cisza ze strony administracji i brak jakiejkolwiek reakcji ze strony sąsiada pogłębiają ich frustrację.

„Od momentu, gdy podpisaliśmy umowę, nasze życie zmieniło się nie do poznania – i nie w ten sposób, w jaki to sobie wyobrażaliśmy” – mówi rozgoryczony Matthias.

Cała sytuacja, zamiast być początkiem spokojnego życia w wymarzonym domu, stała się dla nich źródłem ciągłego stresu i niepewności.