Syn Pana Jerzego nie wytrzymał i przedstawił kulisy przejęcia mieszkania przez Nawrockiego

zosttaa

Temat przejęcia mieszkania przez Karola Nawrockiego, kandydata PiS na urząd prezydenta, należącego do 80-letniego Jerzego Ż. z Gdańska, wywołał poważne kontrowersje i wzbudził pytania o moralność i zgodność z prawem postępowania polityka.

Syn starszego mężczyzny oskarżył Nawrockiego o oszustwo, a opublikowane dokumenty rodzą wątpliwości co do przejrzystości całej procedury.

Sprawie towarzyszą zarzuty o manipulację oraz wykorzystanie trudnej sytuacji życiowej starszej osoby.

Zgodnie z informacjami ujawnionymi przez dziennikarzy Onetu, Karol Nawrocki wraz z żoną podpisali umowę sprzedaży mieszkania, występując jednocześnie jako pełnomocnicy Jerzego Ż. oraz jako kupujący.

W praktyce oznacza to, że sprzedali mieszkanie sami sobie, bez fizycznego udziału właściciela nieruchomości.

Dodatkowo zachował się dokument wskazujący, że Nawrocki uiścił 12 tys. zł na konto Urzędu Miejskiego w Gdańsku jako opłatę za wykup lokalu komunalnego, który zajmował pan Jerzy.

Forma przeprowadzenia tej transakcji wzbudza poważne zastrzeżenia – zarówno pod względem prawnym, jak i moralnym – zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę stan zdrowia i pozycję życiową Jerzego Ż.

Rodzina mężczyzny, która przez długi czas nie utrzymywała z nim kontaktu, dowiedziała się o sprzedaży mieszkania dopiero z doniesień medialnych.

– Oglądałem konferencję, widziałem wywiad z panem Nawrockim.

Dla mnie to klasyczny przykład oszustwa – wykorzystania bezbronności starszego człowieka – powiedział syn Jerzego Ż. w rozmowie z programem „Superwizjer”.

Córka Jerzego wspomniała, że ostatni raz rozmawiała z ojcem około dziesięciu lat temu i zapamiętała tę rozmowę jako trudną – miał sprawiać wrażenie osoby oderwanej od rzeczywistości.

Rodzina nie wiedziała, że Jerzy Ż. pozostawił testament, w którym wydziedziczył żonę oraz dzieci, cały majątek przekazując Karolowi Nawrockiemu.

Anna Kanigowska, opiekunka społeczną pana Jerzego, w rozmowie z TVN24 opowiedziała, że z własnych środków regulowała rachunki za prąd, ponieważ senior nie miał pieniędzy.

– Pamiętam, jak zimą siedział w ciemności, opatulony kurtką, zmarznięty. Nie miał za co opłacić prądu – relacjonowała.

Według niej Nawrocki nie wykazywał żadnego zainteresowania losem Jerzego Ż., a jego działania miały na celu jedynie zdobycie mieszkania.

Informację o przekazaniu lokalu rodzinie Nawrockich odkryła przypadkiem, znajdując odręcznie napisany dokument w lokalu seniora.

Karol Nawrocki odpiera wszystkie zarzuty, twierdząc, że przez lata wspierał Jerzego Ż., a nieruchomość nabył w sposób zgodny z prawem, przekazując mężczyźnie pieniądze zgodnie z zapisami umowy. Podkreśla, że nie ma sobie nic do zarzucenia.

Mimo to jego sztab nie odpowiada na najważniejsze pytania dotyczące szczegółów transakcji i nie udostępnił pełnej dokumentacji dotyczącej przejęcia lokalu.

W dodatku Nawrocki w trakcie debaty prezydenckiej oświadczył, że posiada jedynie jedno mieszkanie, co nie znajduje potwierdzenia w faktach.

Jarosław Kaczyński, lider PiS, zapytany o mieszkanie Nawrockiego, odpowiedział: „Ręczę za Karola Nawrockiego i nie żałuję jego nominacji”.

Sprawa ta wzbudziła duże emocje społeczne i medialne, stając się jednym z kluczowych tematów kampanii wyborczej.

Specjaliści od wizerunku i komunikacji kryzysowej oceniają, że afera wybuchła w najgorszym możliwym momencie, a reakcja sztabu jedynie zaostrzyła sytuację zamiast ją złagodzić.

Cała historia mocno nadwyrężyła wiarygodność kandydata, zwłaszcza w kontekście zarzutów o brak przejrzystości oraz nieetyczne wykorzystanie sytuacji osoby starszej i schorowanej.

Może to znacząco wpłynąć na wyniki wyborów i poziom zaufania do Karola Nawrockiego.