Szarańcza zaatakowała Rosję! „Natura sama się mści”. Nagranie mrozi krew w żyłach!
Szarańcza zaatakowała Primorsko-Achtarsk w rosyjskim Kraju Krasnodarskim nad Morzem Azowskim
Rosjanie w Kraju Krasnodarskim zmagają się z szarańczą, która atakuje uprawy. W sieci pojawiły się nagrania, które szybko skojarzyły się internautom z plagami egipskimi. Doradca mera Mariupola Petr Andriuszczenko stwierdził z kolei, że „natura sama mści Mariupol”.
Według lokalnych władz, w Kraju Krasnodarskim owady zjadły już 1,5 tysiąca hektarów upraw. Szarańcza szaleje w 89 miejscach regionu, zajmując powierzchnię 2,5 tys. hektarów. Rosyjskie media podają, że najbardziej dotknięte inwazją szkodników są wsie Stepnaja i Priazowskaja, farmy Nowyje Limanokirpili, Stare Limanokirpili. Natomiast w rejonie kalinińskim szarańcza uprzykrza życie mieszkańcom wsi Mogukorowka i Redant.
Według lokalnej administracji, problem jest to, że ogniska szarańczy znajdują się na terenach zalewowych. Jednocześnie, ponieważ panuje susza i wysychają koryta rzek, obszar, gdzie szarańcza czuje się „komfortowo”, zwiększa się.
„Ukraińska szarańcza bojowa zaatakowała Primorsko-Achtarsk” – skomentował to nagranie Andriuszczenko, dodając, że z tego miasta nad Morzem Azowskim każdego dnia startują samoloty, które później bombardują Ukrainę. „To stąd wystartowały samoloty, które zrzuciły bomby na nasz Teatr Dramatyczny oraz szpital położniczy” – sprecyzował.
Ratownik bił i kopał pacjenta.
Szokująca interwencja pogotowia w Brzeszczach w woj. małopolskim. Ratownik bił pijanego pacjenta po tym, jak wpadł w szał podczas udzielania mu pomocy. Jakby tego było mało, wszystkiemu przyglądali się biernie dwaj funkcjonariusze Policji, którzy asystowali ratownikom.
Incydent miał miejsce w czwartek 7 czerwca wieczorem w Brzeszczach nieopodal Oświęcimia. Na klatce schodowej jednego z bloków przy ul. Słowackiego zasnął 43-letni Marcin W. Był pijany – miał 2,6 promila alkoholu w organizmie. Zaniemógł, gdy próbował dostać się do mieszkania swoich rodziców. Ci nie chcieli wpuścić go do środka.
Marcin W. został najpierw przywiązany do noszy w celu przeniesienia go do karetki. Na ujawnionym przez „Fakt” nagraniu widać, jak jeden z ratowników w pewnym momencie zaczyna okładać mężczyznę po klatce piersiowej i brzuchu. Napaść została zignorowana przez policjantów.
Na jego brzuch i klatkę piersiową spadł grad ciosów, po czym został kopnięty. Na koniec, tuż przed zamknięciem drzwi karetki, ratownik uderzył jeszcze raz bezbronnego 43-latka w nogi. Skąd o tym wiadomo? Wszystko nagrał świadek zdarzenia. Do nagrania skandalicznej sytuacji dotarł „Fakt”. Przy okazji wyszło na jaw, że pobiciu biernie przyglądali się dwaj funkcjonariusze Policji.
– Bolała mnie przez kilka dni wątroba, żebra i splot słoneczny – wspomina pan Marcin następstwa feralnej nocy.
– A dlaczego nie poszedł pan na obdukcję? – dopytywali dziennikarze „Faktu”. – Nie wiedziałem jak to się robi i gdzie trzeba pójść – wyjaśnił.
Poniżej filmik z zajścia:
15 czerwca wszczęte zostało postępowanie w związku ze złożonym przez przedstawiciela Szpitala Powiatowego w Oświęcimiu zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, co miało związek z nagraniem z tej interwencji
– informuje Jurecka.
Co więcej, skandaliczne zdarzenie będzie wyjaśniane również przez Rzecznika Praw Pacjenta, któremu „Fakt” dostarczył wstrząsające nagranie.
Rzecznik Praw Pacjenta wszczął postępowanie wyjaśniające. Rzecznik zwrócił się do kierownictwa ZOZ w Oświęcimiu o zajęcie stanowiska oraz przedstawienie przez ratowników medycznych okoliczności zdarzenia. Ponadto sprawdzimy dokumentację medyczną pacjenta. Placówka medyczna ma 7 dni na udzielenie odpowiedzi. Gdy Rzecznik otrzyma i przeanalizuje dokumentację z placówki podejmie decyzję co do dalszych działań w tej sprawie
– mówi w rozmowie z „Faktem” Agnieszka Chmielewska z biura rzecznika.