Tak wyglądały ostatnie chwile Jerzego Stuhra… Szokujące wieści

Wiadomość o śmierci aktora i reżysera Jerzego Stuhra zasmuciła jego przyjaciół i wielbicieli.

Artysta był człowiekiem wielu talentów.

Nie tylko znakomicie radził sobie na scenie czy przed kamerą, ale też wyśmienicie władał piórem.

W swoim życiu napisał kilka książek wspomnieniowych, a nawet opowiastkę dla dzieci.

Przypomnijmy, że dwa dni temu (09.07) zmarł Jerzy Stuhr:

Dzisiaj (9.07) polskie media obiegła bardzo smutna wiadomośc.

Nie żyje Jerzy Stuhr, miał 77 lat.

Nie żyje Jerzy Stuhr, wybitny polski aktor znany m.in. z filmów „Killer”, „Killer-ów 2-óch”, „Seksmisja” i „Kingsajz”. Miał 77 lat.

Informację o jego śmierci przekazał w rozmowie z Onetem jego syn, Maciej Stuhr.

Jerzy Stuhr był pamiętany przez widzów zarówno za komediowe role w filmach takich jak „Seksmisja”, „Kiler” i „Kingsajz”, jak i za występy w filmach obyczajowych, m.in. „Persona non grata”, „Wodzirej”, „Trzy kolory. Biały” oraz „Tydzień z życia mężczyzny”.

Aktor pojawiał się także na ekranie w produkcjach, które sam wyreżyserował, takich jak „Historie miłosne”, „Tydzień z życia mężczyzny”, „Duże zwierzę”, „Korowód” i „Obywatel”.

Jerzy Stuhr przez wiele lat zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi.

Przeszedł zawał serca, po którym napisał książkę „Sercowa choroba, czyli moje życie w sztuce”.

Aktor miał również udar mózgu i chorował na nowotwór.

W trakcie swojej kariery stworzył niezapomniane kreacje, które zdobyły serca Polaków.

Jeden z najwybitniejszych polskich aktorów był znany m.in. z roli w „Dekalogu” Krzysztofa Kieślowskiego oraz „Seksmisji” Juliusza Machulskiego.

Stuhr odnosił się także do swoich ról teatralnych, które miały dla niego szczególne znaczenie.

„Zbrodnia i kara” – angielski krytyk porównał mnie do Oliviera. To był słynny spektakl Andrzeja Wajdy w Starym Teatrze w latach 80. – wspominał.

„Hamleta” grałem u Andrzeja Wajdy na początku lat 80. Ludzie mówili: „niemożliwe, żeby wodzirej grał Hamleta”. Musiałem przekonywać widzów, że mam prawo zagrać tę rolę.

Nie zawsze się to udawało, więc wspominam tę rolę jako mękę – przyznał Stuhr.

Jerzy Stuhr od lat cierpiał na problemy zdrowotne.

W 2011 roku przeszedł chemioterapię w związku z nowotworem krtani, mając 30% szans na wyleczenie.

Pięć lat później przeszedł drugi zawał serca (pierwszy w wieku 41 lat), a w 2020 roku udar mózgu.

Niestety, w 2023 roku doszło do nawrotu nowotworu krtani.

W wywiadzie dla „Newsweeka” przyznał, że „ma dokładnie to samo co Zbigniew Ziobro”. – Takie samo cięcie – mówił, dodając:

– Mam dla niego współczucie, bo leżałem na takim samym łóżku.

Wiem, jak to boli i co to znaczy nie móc się podnieść.

Prawie trzy tygodnie byłem na OIOM-ie – cytował jego wypowiedź „Fakt”.

Lekarze popełnili przy moim leczeniu kilka poważnych błędów.

Uznali, że jestem przypadkiem paliatywnym i można mi tylko pomóc godnie umrzeć.

Wszczepili mi stenty do przełyku, a potem pytano w Gliwicach: „Jak mamy zrobić radioterapię, jeśli pan ma rury w środku?”.

To ograniczyło możliwości leczenia – wspominał aktor w rozmowie z portalem mp.pl.

Jerzy Stuhr urodził się w 1947 roku w Krakowie.

Karierę aktorską rozpoczął w Teatrze Starym w Krakowie, debiutując rolą Belzebuba w „Dziadach”.

Na dużym ekranie zadebiutował w 1971 roku w filmie „Milion za Laurę”.

W kolejnych latach pojawiał się w epizodycznych rolach w filmach Andrzeja Żuławskiego, Jerzego Gruzy i Antoniego Krauzego.

W 1976 roku zagrał swoją pierwszą główną rolę w filmie „Spokój” Krzysztofa Kieślowskiego, choć polska premiera odbyła się dopiero cztery lata później.

Rozpoznawalność przyniosła mu rola w „Seksmisji” (1983) Juliusza Machulskiego.

Tak wyglądały ostatnie chwile życia Jerzego Stuhra

Nie było tajemnicą, że Jerzy Stuhr zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi; przeszedł już przecież zawał serca i walczył z nowotworem krtani.

Nikt jednak nie przypuszczał, że może odejść tak nagle, zwłaszcza że niemal do samego końca 77-latek był aktywny.

Jego ostatnim dużym projektem był spektakl „Geniusz”, który nie tylko reżyserował, ale także w nim grał główną, tytułową rolę – Konstantina Stanisławskiego, jednego z najbardziej znanych reżyserów teatralnych, twórcy tzw. „metody”.

Jako wykładowca, Stuhr przez lata uczył studentów techniki budowania roli, którą sam opracował.

Zagranie postaci Stanisławskiego miało być pięknym zwieńczeniem jego kariery.

Jerzy Stuhr spędził ostatnie dni swojego życia w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie.

Jak donosi „Super Express”, 10 czerwca 2024 roku Stuhr wystąpił w spektaklu „Geniusz” w Operze Krakowskiej.

Po występie jego stan zdrowia gwałtownie się pogorszył, dlatego żona zawiozła go do szpitala, gdzie niestety zmarł po kilku tygodniach.

Łukasz Garlicki, który również grał w tym przedstawieniu, wspomina ostatnie spotkanie z aktorem:

„Widzieliśmy się jeszcze niedawno, 10 czerwca w krakowskiej operze graliśmy nasz spektakl na wyjeździe. Pierwszy raz i, jak się właśnie okazało, ostatni.”

Jak dodał, nikt nie spodziewał się, że aktor nie wróci już na deski teatru, który tak kochał.

Kilka dni temu Krystyna Janda wysłała nam zdjęcie pana Jerzego ze szpitala: siedział uśmiechnięty na łóżku, wydawało nam się, że zaraz wrócimy do pracy.

Mieliśmy zaplanowanych sporo spektakli w tym i w następnym roku. Nie mogę uwierzyć, że już ich nie zagramy.

Jak przyznała aktorka i bliska przyjaciółka zmarłego artysty, Jerzy Stuhr marzył, aby umrzeć na scenie, i prawie mu się to udało.

Do ostatnich chwil swojego życia był aktywny zawodowo, a jego ostatni spektakl „Geniusz” w Teatrze Polonia był wielkim sukcesem.

Niestety, mimo wysiłków lekarzy, aktor zmarł w szpitalnym łóżku.

Marzył, żeby umrzeć na scenie, i prawie tak się stało.

Do ostatnich chwil grał; ostatni spektakl Teatru Polonia, który wyreżyserował i w którym grał, „Geniusz”, okazał się jego wielkim sukcesem i został zagrany w ukochanym Krakowie.

Pogrzeb aktora odbędzie się 17 lipca. Jerzy Stuhr zostanie pochowany na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.