To były ostatnie słowa zamordowanej Mai… Druzgocące wieści

zosttaa

Śmierć 16-letniej Mai z Mławy wstrząsnęła opinią publiczną w całym kraju.

Przez kilka dni trwały intensywne poszukiwania, w które zaangażowani byli policjanci, członkowie rodziny oraz lokalna społeczność.

Gdy odnaleziono ciało nastolatki, media obiegły wstrząsające informacje o ostatnich chwilach jej życia.

Środa, 23 kwietnia, zaczęła się dla Mai jak każdy inny dzień.

Po powrocie ze szkoły skontaktowała się ze swoją przyjaciółką, Justyną. Była wyraźnie zaniepokojona.

Z relacji bliskich wynika, że coś ją dręczyło, choć nie chciała otwarcie o tym mówić.

– Powiedziała tylko: „Nie wiem, co robić. Bardzo się boję” – wspomina Justyna.

Zadzwoniła wtedy, będąc przy paczkomacie, i rozmawiała szeptem z matką koleżanki.

– Błagałam ją, żeby wróciła do domu.

Była zdenerwowana, czułam, że dzieje się coś złego – opowiada kobieta.

Chwilę potem Maja pokazała Justynie przez kamerkę nowe sukienki.

Uśmiechnęła się na moment.

– To był nasz ostatni kontakt. Gdybym wiedziała, że więcej jej nie zobaczę… – mówi Justyna przez łzy.

Wieczorem Maja wyszła z domu, by spotkać się z Bartoszem – chłopakiem, z którym kiedyś była blisko.

Powiedziała mamie, że wróci za pół godziny. Niestety, nie wróciła już nigdy.

– Nie sądziłam, że to będzie ostatni raz, gdy ją widzę – mówi zrozpaczona matka.

Z informacji zebranych przez dziennikarzy i relacje naocznych świadków wynika, że doszło między nimi do sprzeczki i przepychanki.

– Widziałem, jak się kłócili. Ona chciała odejść, a on złapał ją za rękę i zaciągnął w stronę garażu – relacjonuje świadek.

Została przemocą wciągnięta do budynku należącego do rodziny chłopaka.

Tam – według ustaleń śledczych – miała zostać skrępowana i dotkliwie pobita.

– To, co ją spotkało, jest niewyobrażalne – mówi jeden z policjantów, którzy uczestniczyli w oględzinach miejsca.

Ciało dziewczyny porzucono w zarośniętym terenie, nieopodal stacji kolejowej. Znalazł je pies tropiący.

– Czas był naszym wrogiem, ale do końca mieliśmy nadzieję – mówi jeden z ratowników biorących udział w poszukiwaniach.

Po zaginięciu Mai Bartosz G. nie sprawiał wrażenia zaniepokojonego sytuacją.

Udał się na szkolną wycieczkę do Grecji, jakby nic się nie stało.

– On się dobrze bawił, a my przeczesywaliśmy lasy – mówi ojciec jednej z koleżanek Mai.

W prywatnych wiadomościach chłopak próbował się wyłgać, twierdząc, że do spotkania nie doszło.

Jednak śledczy szybko zdobyli dowody, które zaprzeczały jego wersji.

W jednej z rozmów matka Bartosza przyznała:

– Wiem, że się pokłócili, ale czy ją zabił – tego nie wiem.

To zdanie wystarczyło, by śledczy nabierali przekonania, że Bartosz mógł mieć bezpośredni związek ze sprawą.

– Nie mamy wątpliwości, że próbował uniknąć odpowiedzialności – mówi prokurator prowadzący sprawę.

Wydano za nim Europejski Nakaz Aresztowania. Bartosz został zatrzymany i sprowadzony do Polski.

– Potrzebujemy odpowiedzi. Maja zasługuje na sprawiedliwość – mówią rodzice dziewczyny.